Czy to już hossa na rynku monet?
Przez ostatnie 10 dni, będąc na wakacjach, nie miałem dostępu do internetu, tym samym nie byłem w stanie śledzić cen monet. Po powrocie szczegółowo prześledziłem ceny lustrzanek IIIRP, które to są bardzo popularne wśród inwestorów. Jednogłośnie można stwierdzić jedno, koretkę mamy już za sobą. Kto kupił w czerwcu-lipcu teraz się cieszy, że zaryzykowało, gdyż prognozy inwestycyjne są obiecujące. Ci którzy spóźnili się za zakupem dokonują ostatnich zakupów po wyższych cenach obecnie. Jakie mogą być dalsze scenariusze tej hossy? Czy inwestycja ta może się jeszcze opłacić?
Atmosfera na numizmatycznych forach internetowych z każdym dniem się zagęszcza. Fora pękały od ilości postów (niekoniecznie numizmatyków, ale spekulantów) w okresie drastycznych wzrostów cen na przełomie 2007/08. W czerwcu i lipcu próżno było szukać komentarzy, na forach zostali sami kolekcjonerzy, dla których spadki i wzrosty cen mają drugorzędne znaczenie. Od kilkunastu dni fora znów poza kolekcjonerami zaczynają gościć coraz więcej inwestorów.
Powodem takiej a nie innej atmosfery jest coraz szybszy wzrost cen pewnej grupy monet IIIRP, które są najbardziej podatne na spekulacje i fluktuacje cenowe. Najpierw drożeje ta grupa numizmatów, aby w niedługim czasie pociągnąć za sobą całą resztę współczesnych lustrzanek. Po drastycznym spadku, którego kulminacja przypadła na okres czerwca-lipca, kiedy to można było wiele monet kupić na przysłowiowe „półdarmo” przyszedł czas na wzrost cen, a co za tym idzie coraz większe zainteresowanie inwestorów.
Pamiętamy zapewne okres grudnia - stycznia, kiedy to wiele monet zdrożało nawet o 100%. O monetach mówiło się w programach biznesowych i informacyjnych, pisano o nich w gazetach jako o kolejnej alternatywie inwestycyjnej. Jak w każdej branży inwestycyjnej, także i tutaj bańka spekulacyjna musiała pęknąć i doszło o dużych spadków cen, pogrążając tym samym wiele osób. Ci bardziej przewidywalni sprzedali je zawczasu, spóźnialscy tylko liczyli straty. Wtedy to właśnie rozpoczęła się dyskusja na temat przyszłości inwestycyjnej monet okresu IIIRP. Stworzyły się dwa obozy: pierwszy – grzebiący wszelkie nadzieje na dobrą inwestycję w IIIRP, drugi – widzący w spadku korektę cenowo, po której przyjdą kolejne wzrosty cen.
Powodem takiej a nie innej atmosfery jest coraz szybszy wzrost cen pewnej grupy monet IIIRP, które są najbardziej podatne na spekulacje i fluktuacje cenowe. Najpierw drożeje ta grupa numizmatów, aby w niedługim czasie pociągnąć za sobą całą resztę współczesnych lustrzanek. Po drastycznym spadku, którego kulminacja przypadła na okres czerwca-lipca, kiedy to można było wiele monet kupić na przysłowiowe „półdarmo” przyszedł czas na wzrost cen, a co za tym idzie coraz większe zainteresowanie inwestorów.
Pamiętamy zapewne okres grudnia - stycznia, kiedy to wiele monet zdrożało nawet o 100%. O monetach mówiło się w programach biznesowych i informacyjnych, pisano o nich w gazetach jako o kolejnej alternatywie inwestycyjnej. Jak w każdej branży inwestycyjnej, także i tutaj bańka spekulacyjna musiała pęknąć i doszło o dużych spadków cen, pogrążając tym samym wiele osób. Ci bardziej przewidywalni sprzedali je zawczasu, spóźnialscy tylko liczyli straty. Wtedy to właśnie rozpoczęła się dyskusja na temat przyszłości inwestycyjnej monet okresu IIIRP. Stworzyły się dwa obozy: pierwszy – grzebiący wszelkie nadzieje na dobrą inwestycję w IIIRP, drugi – widzący w spadku korektę cenowo, po której przyjdą kolejne wzrosty cen.
Na przełomie grudnia i stycznia o inwestowaniu w monety mówiono dużo, kiedy ceny zaczęły spadać szum znikał wraz ze spadkiem. Od kilkunastu dni coraz więcej osób powraca do monet … w celach inwestycyjnych niestety, zapominając o hobby.
Pierwszą grupę ludzi stanowiły osoby, które prawdopodobnie rozczarowały się a może nawet straciły pewną kwotę, kupując monety na górce z myślą o niekończących się wzrostach. Nie przewidziały, że spadki będą aż tak drastyczne. Rada dla nich – zanim zacznie się inwestować należy poznać mechanizmy inwestycyjne tzn. poznać podstawowe prawo podaży i popytu , oraz wiedzieć, że hossa nie jest wieczna i kiedyś musi nadejść bessa. Wtedy to właśnie należy dokonać zakupów i cierpliwie czekać na kolejne wzrosty, które po taki dołku były do przewidzenia.
Druga grupa osób to inwestorzy znający lepiej prawa rynku, wiedzą kiedy kupić a kiedy sprzedać, znając następowanie po sobie okresów hossy i bessy. Oni to właśnie kupując monety w listopadzie, przetrzymali je do stycznia – lutego, kiedy to ceny osiągnęły górną granicę, aby potem spaść na łeb na szyję. Sprzedali i spokojnie czekali, czekali aż ceny spadną do takiego poziomu gdzie kupno ich będzie znów opłacalne i inwestycja będzie wiązała się z jak najmniejszym ryzykiem.
Druga grupa osób to inwestorzy znający lepiej prawa rynku, wiedzą kiedy kupić a kiedy sprzedać, znając następowanie po sobie okresów hossy i bessy. Oni to właśnie kupując monety w listopadzie, przetrzymali je do stycznia – lutego, kiedy to ceny osiągnęły górną granicę, aby potem spaść na łeb na szyję. Sprzedali i spokojnie czekali, czekali aż ceny spadną do takiego poziomu gdzie kupno ich będzie znów opłacalne i inwestycja będzie wiązała się z jak najmniejszym ryzykiem.
Wykres cenowy monety 20zł 15-lecie Senatu IIIRP jest sztandarowym przykładem tego o czym napisałem powyżej. Wzajemnie przeplatający się wzrost i następnie spadek ceny. Kupując w listopadzie, mogliśmy mieć realne zyski już w styczniu, kiedy to ceny sięgnęły szczytu. Bessa czerwcowo-lipcowa to kolejny okresy, kiedy to inwestorzy zaopatrzyli się i monety. Dziś cena wędruje już do góry i na szybkie spadki się nie zapowiada.
Perspektywy
Bardzo podobnie zachowują się ceny większości monet srebrnych IIIRP. Począwszy od początku sierpnia cena wielu powoli rośnie – w ciągu miesiąca zyskując na wartości nawet 15%. Nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć, czy dalsze wzrosty są realne czy to tylko niewielkie fluktuacje i o powtórce ze stycznia możemy pomarzyć. Jedno jest pewne, Ci co dokonali zakupów jeszcze kilka dni temu nie powinni stracić. Wiele osób kupuje numizmaty z myślą o lokacie długoterminowej, więc ilość tych których nakłady były niższe niż 70.000 na rynku wtórnym zmniejszyła się. Może się to przełożyć na powolny, stabilny wzrost cen. Nie bądźmy jednak zachłanni, gdyż zbyt duża ilość spekulantów, żądnych szybkiego zysku może spowodować, że nadmuchana bańka spekulacyjna może znów pęknąć z wielkim hukiem. Zarówno dla naszego portfela jak i zdrowia psychicznego o wiele bezpieczniejszy jest powolny, ale stabilny wzrost cen monet. Unikniemy tym samym ewentualnej ruiny naszego portfela.
Napisał: Piotr Kosanowski – [email protected]
Masz podobne lub odmienne zdanie? PODYSKUTUJ NA NASZYM FORUM.