2 Złote (Katyń Miednoje Charków) (1995) PRÓBA
Jeśli chcesz dodawać kolejne pozycje do swojej kolekcji skorzystaj z konta Premium - konto możesz kupić <TUTAJ>
Dla kont zwykłych możliwe jest zarządzanie kolekcją tylko do 10 wpisów.
Konto Premium możesz kupić <TUTAJ>
Pytania? Sugestie? Zapraszamy tutaj do dyskusji.
Każdy z nas słyszał o Katyniu, ale tak naprawdę nasza wiedza o skali tej zbrodni i jej okrucieństwie jest znikoma.
5 marca 1940r., na naradzie Sowieckiego Politbiura, szef NKWD – Beria, wnioskował o skazanie na karę śmierci dla pojmanych, polskich funkcjonariuszy, argumentował to w następujący sposób: „W naszych obozach dla jeńców przetrzymuje się ( nie licząc żołnierzy i podoficerów) czternaście tysięcy siedmiuset trzydziestu sześciu byłych oficerów, urzędników, policjantów, żandarmów, funkcjonariuszy więziennych, osadników i wywiadowców. Według narodowości : ponad dziewięćdziesiąt siedem procent Polaków. W więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi przetrzymywanych jest ogółem osiemnaście tysięcy sześciuset trzydziestu dwóch aresztowanych, z czego dziesięć tysięcy sześciuset osiemdziesięciu pięciu Polaków. Oni są zatwardziałymi, nie rokującymi poprawy wrogami władzy radzieckiej. NKWD uważa za niezbędne rozpatrzyć w trybie specjalnym z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelania”. Stalin osobiście asygnował wniosek szefa aparatu bezpieczeństwa.
W 1940r. NKWD rozpoczęło wykonywanie wyroków na polskich oficerach wojskowych. Żołnierzy, jeńców wojennych, zabijano strzałem w tył głowy. W samym Katyniu odkryto 4231 ciał, zamordowanych w ten sam sposób. Mogiły odkryto także w Miednoje i Charkowie oraz Kalininie.
Polaków grzebano w zbiorowych mogiłach, ciała były poskręcane w bezładne kupy, niekiedy trudno było odróżnić zwłoki jednego żołnierza od drugiego. Leżące przez dwa lata pod ziemią zwłoki w wojskowych płaszczach, niekiedy trzeba było oddzielać łopatami. Świadkowie, którzy widzieli mogiły mówili, że w oczy rzucały się guziki i orzełki mundurów, które wykonane, w dużej mierze, z aluminium wciąż lśniły.
Ciała polskich żołnierzy, niemieccy żołnierze, odkryli w kwietniu 1943r., w czasie budowy umocnień polowych. Niemiecka propaganda niesamowicie nagłośniła fakt odkrycia śladów masowej zbrodni. Już w pierwszych dniach kwietnia, do Smoleńska, została wysłana polska delegacja złożona z przedstawiciela Rady Głównej Opiekuńczej – Edwarda Seyferta, pisarza Ferdynanda Goetela, dr. Tadeusza Pragłowskiego z Zakładu Medycyny Sadowej w Krakowie, robotnika z fabryki Zieleniewskiego Kazimierza Prochownika i innych, którycj nie sposób wymienić. 17 kwietnia, władze niemieckie, wysłały, do Katynia, delegację Polskiego Czerwonego Krzyża, z dr Marianem Wodzińskim na czele. Na miejscu, od samego początku pracowały ekipy specjalistów z III Rzeszy.
Nagłośnienie zbrodni było Niemcom na rękę. W tym celu sprowadzali do miejsca kaźni delegacje, złożone z oficerów polskich znajdujących się w niemieckiej niewoli, a także z oficerów alianckich, tj. brytyjskich, francuskich, amerykańskich, którzy na koniec wojny czekali w oflagach. Rozpoczęła się wojna propagandowa.
W polskiej prasie codziennie pojawiały się nowe informacje dotyczące ofiar i okoliczności dokonania zbrodni. Drukowano listy zidentyfikowanych ofiar. Do Katynia zwożono dziennikarzy polskich np. Władysława Kaweckiego, redaktora „Gońca Krakowskiego”. Polacy jednak nie byli dobrym „nośnikiem propagandy”, niechętnie wypowiadali się na temat tego, co widzieli, nie wydawali własnych sądów, nie brali udziały w audycjach radiowo-telewizyjnych, ich komentarze były lakoniczne i nieprzydatne dla resortu Goebbelsa.
Warto w tym momencie wspomnieć, o trafnych przemyśleniach historyka Macieja Kozłowskiego, który próbuje dowieść, że zbrodnia Katyńska była wspólnym dziełem sojuszników, tj. ZSRS i III Rzeszy. Argumentuje to przytaczając wspomnienia jednego z wysłanych do Smoleńska polskich delegatów, byłego premiera Leona Kozłowskiego. Premier, będąc w Smoleńsku, dowiedział się od mieszkańców okolicznych wsi, że w dniach 5-17 kwietnia 1940r. w położonej nieopodal miejsca kaźni willi rezydowali „jacyś oficerowie niemieccy”. Informacja ta jednak nie jest potwierdzona przez żadne źródła, więc nie możemy jej wierzyć bezgranicznie, jest to tylko przekaz ustny. Patrząc jednak szerzej, na to, co wówczas działo się w okupowanej Polsce, można dojść do wniosku, że akcja NKWD w okolicach Smoleńska była skoordynowana z odległą akcją „AB”.
Akcja „AB”, czyli Ausserordentliche Befreidungsaktion, przeprowadzana była przez Gestapo, od kwietnia do czerwca 1940r. W ciągu trzech miesięcy, w podwarszawskich Palmirach, hitlerowcy wymordowali 3500 przedstawicieli polskiej inteligencji, aresztowali koleje 30 tysięcy obywateli, z których część rozstrzelano, a część wysłano do obozów zagłady.
Podobieństwo obydwu zbrodni jest uderzające. Obydwa mordy dokonane były w tym samym czasie i wymierzone w zbliżone warstwy społeczne. Porównując ww. wydarzenia można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że zbrodnia dokonana na polskiej elicie, po obydwu stronach Buga, zaplanowana była wspólnie przez ówczesnych sojuszników. Znane i udokumentowane są przypadki spotkań przedstawicieli resortów bezpieczeństwa obydwu okupantów. O takich wspomnieniach wspominają otwarcie Kuratow i Poliakow, ze wspólnego spotkania NKWD i Gestapo, które odbyło się w Zakopanem, zachowały się nawet zdjęcia. Wobec ww. faktów wydaje się to nieprawdopodobne, by władze niemieckie nie wiedziały o losie kilkunastu tysięcy polskich oficerów.
Wartym podkreślenia faktem jest, że pierwsze groby odkryli polscy robotnicy, z organizacji Todta, już jesienią 1942r. Zbrodnię ujawniono pół roku później. Dlaczego? Być może hitlerowcy próbowali ukryć fakt istnienia mogił, a na ich ujawnienie zdecydowali się dopiero w sytuacji, gdy byli pewni, że rejon Smoleńska, wkrótce, przejdzie w ręce Sowieckie. Takie działanie powodowało, że całe odium za mord spadał na Stalina i jego służby.
Niestety nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że hitlerowcy wiedzieli o zbrodni katyńskiej. Nie pozwala na to ubogi materiał źródłowy i brak jakichkolwiek badań, próbujących dowieść, postawionej przez Macieja Kozłowskiego, tezy.
Przez długi czas komunistyczne władze nie pozwalały na ujawnienie prawdy. Upierano się przy tezie, że mordu dokonali w 1941r. Niemcy. Upierano się przy tym, mimo że każdy znał prawdę. Od dawna obywatele Warszawy walczyli o budowę pomnika pomordowanych w Katyniu. O dziwo, taki pomnik powstał w czasach „czerwonej Polski”, jednak napisano na nim datę zbrodni „1941r.”, co jasno wskazywało na hitlerowców, jako na katów. Fakt dokonania zbrodnie przez przedstawicieli reżimu Stalina ujawniono dopiero po obaleniu żelaznej kurtyny, tj. po 1989r.
Dziś nie jest tajemnicą, że broń z której mordowano Polaków dzierżyli Sowieci, nikt temu nie zaprzecza, nikt tego nie ukrywa. W Charkowie, Katyniu, Miednoje, znajdują się mogiły upamiętniające tragiczne wydarzenia 1940r. Musimy jednak pamiętać, że takich miejsc jak Katyń, Miednoje, Charków, może być w Rosji więcej. Sowieci masowo dokonywali mordów i zbrodni na obywatelach polskich, zwłaszcza mieszkańcach kresów.
Być może, ktoś, gdzieś, odkopawszy grudę ziemi zobaczy błyszczący się guzik z wytartym orzełkiem, obok drugi, i jeszcze jeden, potem brązowy strzęp munduru, na koniec światło dnia ujrzy ludzka czaszka z małym otworem, z tyłu... otworem po kuli z Naganta...
Autor: Mariusz Oleśkiewicz