Polecamy

skup monet
skup monet
Numizmatyka
Sklep numizmatyczny
Monety
monety skup

Polecamy

skup monet
skup monet
Numizmatyka
Sklep numizmatyczny
Monety
monety skup

Dobry żart tymfa wart

.

HTML clipboard
"Dobry żart tymfa wart: - któż z nas nie słyszał tego powiedzenia? Gorzej, jeśli zapytać, co ono właściwie oznacza. Ci, którzy z numizmatyką mają już cokolwiek wspólnego zapewne odpowiedzą bezbłędnie. Dla początkujących zaś najbardziej zagadkowe wydaje się słowo tymf lub tynf (obie nazwy stosowano zamiennie). Aby zrozumieć co ono oznacza i skąd się zadomowiło w naszym języku na tyle dobrze, że trafiło do przysłów, musimy cofnąć się do czasów największej świetności Rzeczypospolitej?
Ziemie Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego złączone w jeden wielki organizm państwowy zajmują znaczną część Europy. Mawiało się, iż Rzeczpospolita sięga od morza do morza. Niełatwo było bronić tak dużego obszaru a chętnych do jego rabowania nie brakowało. Wiek XVII obfituje więc w liczne wojny z wieloma sąsiadami. Kiedy na tronie zasiada Jan II Kazimierz, od samego początku musi stawić czoła Rosji i Szwecji. Widać już coraz liczniejsze oznaki osłabienia kraju, które w połączeniu z szerzącą się samowolą szlachecką przyczyniają się do coraz liczniejszych klęsk. Ludzie wierzą jeszcze w siłę swego kraju, ale są świadkami licznych wydarzeń burzących tę wiarę. Od niemal wieku Rzeczpospolita jest prawie ciągle w stanie wojny, skarbiec królewski pustoszeje, możnowładcy patrzą chętniej na swoje posiadłości niż dobro kraju, chłopstwo zaś zbyt przejęte swoją niedolą i rozpasaniem swych panów ma za nic patriotyzm. Coraz trudniej królowi zwołać wojsko do obrony granic, mnożą się bunty chłopstwa, szlachta zaś chętnie spiskuje łasząc się na majątek. Z pozorną pomocą przychodzi królowi Włoch Tytus Liwiusz Boratini. Ma on pomysł, aby puścić w obieg małe miedziane szelągi, wówczas srebro mogłoby powoli zapełniać królewski skarbiec. Przy okazji pomysłowy Włoch ma zamiar zbić majątek na nie do końca legalnym biciu niemal bezwartościowych monet (szczegóły w artykule "Historia boratynki"). 


Tymf (1665) z czasów panowania Jana II Kazimierza (1649-1668). Bydgoszcz

Z podobnym pomysłem przychodzi do króla Jana pewien Niemiec, który przybył do kraju ok. 1650 r. Nazywa się Andrzej Tymf. Zamierza bić złotówki srebrne, lecz o zaniżonej wartości srebra - brakująca część miałaby być darem ludności dla kraju, a dokładniej dla upadającego skarbca królewskiego. Próbuje to wytłumaczyć napisem zamieszczonym na monetach swego pomysłu: DAT PRETIVM SERVATA SALVS POTIORQ METALLO EST (Cenę daje ocalenie kraju i to lepsze jest od kruszcu). Andrzej Tymf jest dzierżawcą kilku polskich mennic. Po otrzymaniu zgody króla na bicie owych złotówek rozpoczyna ich produkcję w mennicy krakowskiej i bydgoskiej, z czasem dołącza do nich mennica lwowska i wileńska. Złotówka miała wówczas wartość obrachunkową 30 groszy i tyleż każe liczyć Tymf za swoje monety. Problem w tym, że srebra w nich zaledwie na tuzin groszy. Ludzie czują się oszukani, nie chcą przyjmować nowej monety i z czasem wokół niej robi się głośno. Ludzie nazywają monetę od nazwiska jej pomysłodawcy tymfem lub tynfem. Król świadomy przyczyn niezadowolenia ludności chcąc jednocześnie zyskać na pomyśle niemieckiego mincerza postanawia dać przymusowy kurs nie 30 a 18 groszy za jednego tynfa. Pan Andrzej Tymf, podobnie jak Boratini, chce dorobić się dodatkowo na swoim pomyśle. Z jednej strony oszczędza na produkcji monet (stąd wychodzą one z mennicy niedbale wykonane, często niedobite powodu źle rozwalcowanej blachy, mające błędy w napisach), z drugiej zaś bije ich więcej niż pozwolił mu na to król. Nadużycia, jakich się dopuścił zmuszają go do opuszczenia kraju razem z bratem w roku 1667, zaś produkcja tymfów zostaje wstrzymana. Wbrew intencjom króla zarówno emisja tymfa jak i boratynki przyczyniła się do znacznego wzrostu cen i ruiny polskiej gospodarki.
Tymfy bite były w latach 1663-1667 na łączną sumę 7 mln zł. Potem do pomysłu ich bicia wrócił król August III, który niepomny szkód, jakie owa moneta wyrządziła, nakazał ich bicie w mennicy lipskiej w latach 1752-1755.


Tymf (1753) z czasów panowania Augusta III (1733-1763). Lipsk

O tym, jaka różnica była w cenie monety dobrej a lichej dowiedzieć się możemy zaglądając do "Pamiętników" J.Ch. Paska, w których opisuje on dość ciekawą sytuację liczenia pieniędzy: "Skoro tedy przyszły piniądze z krótegoś tam prowentu, zaraz mi daje asygnacyją do pisarza skarbowego; któremu ja pokazawszy asygnacyją, liczemy piniądze zawarszy się ze mną w sklepiku jednym bardzo ciemnym, o jednym tylko okienku, na zamku, w tyle Św. Kazimierza. Liczyliśmy tedy jako ukradkiem prawie; więc że mi dał partem (łac. część) w dobrej monecie, partem zaś w szelągach ryjskich, co owo bywały cienkie a posrebrzane, niepodobna ich było zabrać jednemu wyrostkowi, który tylko sam był ze mną, gdyż insi musieli się wartować w owych pustkach; dał mi tedy dwóch hejduków z warty, co owe piniądze nieśli na noszach do gospody" .
Dopiero ostatni król wolnej Rzeczypospolitej - Stanisław August Poniatowski Chcąc naprawić zło wyrządzone przez niepełnowartościowe monety nakazuje je wykupić. Jest to już jednak tylko dobry gest nieskłonny cofnąć szkód a tym bardziej przyczynić się do poprawy sytuacji. Do 1766 r. zostały więc one wykupione przez kasy państwowe z polecenia króla Stanisława początkowo po 36, a później po 27 groszy miedzianych. W pamięci ludzi pozostały już na zawsze jako moneta wzbudzająca uśmiech politowania, co zostaje odzwierciedlone w powiedzeniu z epoki: dobry żart tymfa wart?

Autor: Jacek W. Kamiński, [email protected]

Nowe zasady dotyczące ciasteczek (cookies). Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Wasze oczekiwania. W razie potrzeby można zablokować ciasteczka w przeglądarce jak to zrobić tutaj.

Akceptuję zapisywanie ciasteczek (cookie) dla tej strony:

EU Cookie Directive Module Information