Treasure hunting, czyli łowcy skarbów po polsku
Treasure hunting to ogólna nazwa tego zajęcia, natomiast beach combing oznacza dosłownie "czesanie plaż", czyli szukanie rzeczy zgubionych przez plażowiczów takich jak monety, zegarki, pierścionki czy łańcuszki.
Nazwa treasure hunting a już tym bardziej combing lub beach combing na pewno nie jest znana każdemu. Są to angielskie określenia dotyczące poszukiwań prowadzonych wykrywaczem metalu.
Treasure hunting to ogólna nazwa tego zajęcia, natomiast beach combing oznacza dosłownie "czesanie plaż", czyli szukanie rzeczy zgubionych przez plażowiczów takich jak monety, zegarki, pierścionki czy łańcuszki.
Szukanie na plażach w sezonie letnim, najczęściej w nocy lub o poranku tak, aby plaża była pusta, nie wydaje się być ciekawym zajęciem. Jest to zajęcie czysto zarobkowe i raczej z numizmatyką ma niewiele wspólnego. Najczęściej znajdowane monety to niskie nominały jak 5, 10 czy 20 groszy. Urobek z całego poranka zapewne rzadko przekracza 50-70 złotych. Oczywiście czasami szukający znajdzie jakiś kosztowny drobiazg, ale nie jest to na tyle częste, żeby zajęcie to było szczególnie intratne, chyba że szukamy w Kalifornii czy Nowym Jorku gdzie szansa znalezienia złotego Rolexa rośnie J
O ile przeszukiwanie plaży jest mało ciekawym rzemiosłem to samo poszukiwanie skarbów jest zajęciem fascynującym i bardzo ciekawym. Któż z nas w dzieciństwie nie marzył o skarbie?
Prawo a poszukiwania
Zacznijmy od kwestii prawnej. Niestety poszukiwania przy użyciu wykrywacza metali są nadal w Polsce zabronione! Dodatkowo ustawa o ochronie ściółki i runa leśnego również grozi nam surowymi karami. Ale to i tak nie wszytko. Najciekawszym faktem jest to, że zgodnie z polskim prawem wszystko, co znajdziemy w ziemi, nie ważne, czy w lesie czy na polu (nawet własnym) należy do państwa!
99,9999 % wszystkich rzeczy znalezionych, czyli "fantów" jak zwykle określają to sami poszukiwacze, dla państwa czy dla muzeów jest bezwartościowe. Muzea takich eksponatów mają tysiące i najczęściej zalegają one całymi latami w magazynach.
Wracając do kwestii prawnych, to koronnym przykładem, że jednak można ucywilizować poszukiwania przy użyciu wykrywacza metalu jest Wielka Brytania. Można tam szukać do woli, oczywiście za zgodą właściciela terenu. Rzeczy znalezione należą do znalazcy. Co więcej, nie trzeba się z tym kryć, a muzea skupują rzeczy znalezione po cenach rynkowych. Takie prawo nie spycha, tak jak Polsce, poszukiwaczy do nielegalnego podziemia, a co więcej, jeżeli naprawdę ktoś trafi ciekawy eksponat to za odpowiednie pieniądze trafi on do British Museum.
Co można znaleźć szukając wykrywaczem metali
Poszukiwania skarbów możemy podzielić ogólnie ze względu na przedmiot zainteresowania szukającego na:
-
Militaria
-
Monety i kolorową drobnicę
Fot. 1 Fanty z pól i okopów
Militaryści, jak się nie trudno domyślić, zajmują się poszukiwaniem rzeczy, zgubionych, zostawionych, porzuconych czy wreszcie ukrytych przez walczące lub stacjonujące wojska.
W swoich zbiorach mają nieśmiertelniki, hełmy, menażki, bagnety, łuski, odznaki, guziki, klamry i inne rzeczy używane przez wszystkie armie świata.
Szukają na polach bitew, rozbrojeń, zrzutowisk czy dawnych poligonów. Dużym zainteresowaniem cieszą się oczywiście pamiątki po wojsku polskim z okresu kampanii wrześniowej. Chętnie zbierane są klamry od pasów i odznaki: carskie, pruskie czy z okresu III Rzeszy. Przedmiotem bardzo wielu kolekcji są elementy wyposażenia żołnierza Wermachtu, a szczególnym mitem obrosły wszystkie formacje SS, których wyposażenie (często współcześnie podrabianie) jest bardzo pożądane i osiąga na aukcjach kolekcjonerskich wysokie ceny. ( Fot.2)
Fot.2 Złoty krzyż nadawany w okresie III Rzeszy za 40 lat służby (40 Jahre in Treue Dienste)
Jeżeli chodzi o broń palną, to znów pojawia się kwestia prawa. Kolekcjonowanie broni nawet z poprzednich epok, i nawet tej, która na pewno nie nadaje się do użytku i często jest kupką rdzy, również jest zabronione!
Poszukiwania można prowadzić na różne sposoby, przy użyciu specjalistycznego sprzętu, od ręcznych detektorów metali przez wykrywacze dwu antenowe, ramy indukcyjne aż po georadary. Te ostatnie są jednak bardzo drogie i niewielu na nie stać. Jeżeli ktoś chciałby bardziej zgłębić ten temat to odsyłam do literatury lub najłatwiej zacząć od for internetowych jak www.odkrywca.pl czy www.poszukiwanieskarbow.com
Szukanie monet
Detektory metali znane są już od II wojny światowej. Na początku były produkowane na potrzeby wojska do lokalizacji min, które zawierały w sobie elementy metalowe. Jednak technika ta tak poszła do przodu tak, że obecni istnieją bardziej zaawansowane detektory metali, które są wykorzystywane do szukania starych monet.
Odpowiedni sprzęt, który z powodzeniem wystarczy, aby znajdywać monety można kupić już nawet za 700 zł. Wykrywacze nowszych generacji, mają funkcję dyskryminacji, która pozwala odrzucić przedmioty żelazne, a wiemy, że większość monet nie jest z żelaza.
Każdy kto zaczyna przygodę z szukaniem monet, najpierw powinien uzbroić się w cierpliwość. A potrzeba będzie jej sporo. Jeżeli ktoś nie złapie "bakcyla" to może okazać się, że to hobby wyda się mu nudne. Pierwsze rozczarowanie przychodzi szybko, nawet bardzo szybko, a widziane oczami wyobraźni monety i pierścienie nie leżą wszędzie tam gdzie będziemy się ich spodziewać.
Czego możemy się spodziewać szukając monet?
Zmorą poszukiwaczy monet są kapsle. Zwykłe kapsle po wódce nazywane "polmosami" są wszędzie. Nie raz wydaje się, że człowiek jest już na takim odludzi, że nie jest możliwym, aby ktoś tam kiedyś "imprezował", a jednak i tak zapewne będą tam kapsle. Wykrywacz nawet z identyfikacją wizualną nie jest praktycznie w stanie odróżnić kapsla od wódki od srebrnej grubej monety.
Aby znaleźć monetę, ktoś musiał ją kiedyś zgubić lub porzucić. Żeby coś zgubić, ktoś musiał przebywać w tym miejscu. Prawdopodobieństwo znalezienie rzeczy wartościowej wzrasta proporcjonalnie do ilości osób, które przebywały na danym obszarze. Do tego dochodzą inne czynniki, jak choćby odległość w czasie. Przez lata czy wieki monety zgubione mogły ulegać zniszczeniu przez budownictwo, rolnictwo, przemysł.
Z tych przyczyn najczęściej znajduje się monety najbliższe nam czasowo, czyli współczesne lub z PRL-u. O dziwo monety współczesne, które obecnie są w obiegu, już po kilku latach w ziemi wyglądają dużo gorzej niż te z przed wieków.
Monety z PRL-u nie są atrakcyjne dla szukających, ponieważ nadal jest ich sporo po domach i strychach. Jednak warto zwracać uwagę na początkowe roczniki 1949-63 bo tych monet jest ewidentnie coraz mniej.
Szukając zgubionych monet z ogromnym prawdopodobieństwem można przewidzieć że znajdziemy monety najbardziej popularne o najmniejszych nominałach.
Odpowiednio będą to: na terenach zachodnich fenigi, z Trzeciej Rzeszy, Republiki Weimarskiej czy z okresu panowania Kaiserów, drobne sreberka jak 1/48 talara czy 1/24 talara, ( Fot.3) rzadziej trafimy na 1/12 a nawet i 1/6 talara.
Fot.3 Srebrne monetki 1/48 i 1/24 części talara
Na terenach gdzie przed wojną była II Rzeczpospolita trafimy drobniaki z dwudziestolecia międzywojennego jak 1,2,5 czy 10 groszy, które są lubiane przez poszukiwaczy i zawsze cieszą. Zdarzają się również inne, większe nominały jednak rzadko, o ile nie bardzo rzadko.
Można na tych terenach również trafić "miedziaki" Stanisława Augusta Poniatowskiego, lub drobne monetki okupantów jak carskie kopiejki. Grubsze srebra na przykład z wizerunkami króli są naprawdę rzadkością, ALE JEDNAK CZASAMI SIĘ ZDARZAJĄ.
Oczywiście, to co poszukiwacze znajdują w ziemi, zależy między innymi od terenu na jakim szukają, od lokalnej historii, aktywności innych poszukiwaczy, używanego sprzętu i umiejętności jak również od szczęścia, które na pewno też się tu przyda.
Ktoś kiedyś powiedział, że jedna moneta na godzinę to dobry wynik.
.....cdn.....
Autor: Tomasz Witkiewicz / www.monety-inwestycje.pl