Analiza składu pierwiastkowego miedzianych szelągów Jana Kazimierza z lat 1659-66
Artykuł jest kontynuacją opracowania pod tytułem: „Pochodzenie i jakość miedzi do produkcji boratynek w kontekście szacowania ilości monet wybijanych parą stempli”, który został opublikowany na stronie Katalogmonet.pl w lutym 2022 roku. W literaturze można spotkać badania stopów monet złotych i srebrnych, ale nie dotarłem do badań stopów monet miedzianych. W przywołanym wyżej artykule napisałem opierając się o badania plastrów miedzi i o istniejacą literaturę, że w XV-XVI wieku potrafiono wytapiać stopy o zawartości miedzi powyżej 90%, ale istniejąca wówczas technologia nie pozwalała na otrzymywanie stopów tej samej jakości w długim okresie czasu.
Korzystając z uprzejmości pracowników Uniwersytetu Zielonogórskiego postanowiłem zweryfikować te ustalenia i sprawdzić z jakiego stopu bito boratynki w XVII wieku. Mimo intensywnych poszukiwań nie dotarłem do żadnych badań metaloznawczych boratynek. Wydaje się, że badania, które przeprowadziłem są pierwszymi w Polsce.
Skład pierwiastkowy miedzianych szelągów Jana Kazimierza
Badania przeprowadzono w Laboratorium Inżynierii Mechanicznej Instytutu Inżynierii Mechanicznej na Wydziale Mechanicznym Uniwersytetu Zielonogór-skiego skaningowym mikroskopem elektronowym JEOL 5600LV sprzężonym z mikroanalizatorem rentgenowskim EDS. Przedmiotem badania były cztery miedziane szelągi: z mennicy krakowskiej 1660, mennicy ujazdowskiej 1661 /litewski/, mennicy wileńskiej 1666 i z mennicy w Kownie 1666.
Uzyskano następujące wyniki zaprezentowane w tabeli:
Analizując uzyskane wyniki należy zwrócić uwagę na zaskakująco dużą ilość zidentyfikowanych pierwiastków. Zostały one podzielone na dwie grupy - metale i niemetale. W grupie niemetali istotną wielkość stanowi pierwiastek tlenu. Jak wiadomo miedź reaguje z tlenem tworząc w zależności od warunkow różne tlenki. Te z kolei w zależności od warunkow środowiskowych, w których moneta zalegała reagują z różnymi związkami chemicznymi. W ten sposób znaczna ilość tlenu w tych związkach chemicznych zostaje uwięziona, a efektem wizualnym jest powstała na monecie patyna widoczna na monetach z Krakowa i Kowna. O ile w ten sposób można wytłumaczyć obecność, tlenu, chloru, siarki, potasu i fosforu, to z wapniem i krzemem jest kłopot. Wynika on z tego, że wapń jest znanym odtleniaczem, który był dodawany do stopu miedzi po to aby maksymalnie zmniejszyć obecność tlenu w stopie. Podobnie krzem jest znanym dodatkiem stopowym, który poprawiał lejność stopu, odporność na korozję i plastyczność stopu. Dlatego też brak możliwości jednoznacznego uznania wapnia i krzemu za zanieczyszczenia czy też za ważne składniki stopu.
Bardzo interesująca jest obecność w stopie miedzi innych metali.
Budzi zdziwienie stosunkowo niski udział miedzi w badanych boratynkach /od około 78,5% do około 87,5%/ w porównaniu do danych, które przywołałem w poprzednim artykule. Na podstawie przeprowadzonych badań nie można jednoznacznie stwierdzić, że domieszki innych metali są zanieczyszczeniami wynikającymi z niedoskonałosci technologii, czy też niektóre zostały dodane specjalnie tak, aby przygotować produkt w zależności od sposobu jego późniejszego wykorzystania przez klienta. Tak się bowiem składa, że wszystkie wymienione w tabeli metale są również dzisiaj dodawane do miedzi. Co prawda w różnych konfiguracjach i proporcjach dla uzyskania produktu odpowiedniego do celu wykorzystania.
Wyniki badania tych czterech boratynek dostarczyły więcej pytań niż odpowiedzi. Już w poprzednim artykule poświęconym temu tematowi wskazywałem na trudności technologiczne w XVII wieku z otrzymywaniem stopów tej samej jakości w długim okresie czasu. Wyniki uzyskane z badanych próbek to potwierdzają. Każda moneta wykonana jest z innego stopu. Uważam za bardzo potrzebne przeprowadzenie kompleksowych badań przesiewowych tej emisji z każdej mennicy i roczników bicia. Koszty takiego badania są niestety zbyt duże dla indywidualnego kolekcjonera. W polskich muzeach znajdują się dziesiątki tysięcy /lub wiecej/ boratynek. Przy odrobinie chęci jakieś muzeum w porozumieniu z wybraną szkołą wyższą jest w stanie takie badania przeprowadzić.
Próba ustalenia źródła pochodzenia miedzi do bicia boratynek
na podstawie jakości stopu
Cezary Wolski w fundamentalnej publikacji na temat boratynek dotarł do źródeł pisanych według których miedź do produkcji tych monet pochodziła ze szwedzkiej huty i mennicy w Awescie, z Jeny w Turyngii i z Górnego Śląska. Pojawiło się pytanie czy badając stopy miedzi boratynek możliwe jest określenie źródła ich pochodzenia. Stąd badaniu poddano również monetę miedzianą z mennicy w Awescie o nominale 1/6 ore z 1666 roku. Uzyskano następujące wyniki:
Ewentualna możliwość identyfikacji źródeł pochodzenia miedzi do produkcji boratynek ma istotne znaczenie szczególne dla mennicy krakowskiej. Na podstawie analizy wielkości handlu miedzią w połowie XVII wieku oraz dróg transportu miedzi opracowalem hipotezę, że mennica krakowska mogła wykorzystywać miedź słowacką. Co prawda znaczenie Krakowa jako „miasta miedzi” w połowie XVII wieku podupadło, ale miedzią dalej handlowano. Relacja o handlu gdańskim z 1660 r. donosiła, że w pierwszej połowie XVII w. dowożono do Gdańska 3000 do 6000 cetnarów miedzi, czyli do około 300 ton /jeszcze sto lat wcześniej spławiano do 1000 ton/. Wielka Waga na Rynku Głównym po okupacji szwedzkiej została odbudowana i tak jak dawniej handlowano w niej metalami, a w tym i miedzią. Mennicę od Wielkiej Wagi dzieli tylko 500 metrów. Przypomnę, że według szacunków C. Wolskiego w mennicy krakowskiej wybito tylko około 16 400 000 sztuk boratynek. W listopadzie i grudniu 1659 około 200 tysięcy sztuk. Do wyprodukowania takiej ilości boratynek potrzeba tylko 270 kg miedzi. Pozostałe 16 200 000 sztuk wybito w ciągu 18 miesięcy od stycznia 1660 do końca czerwca 1661 roku. Do wyprodukowania takiej ilości boratynek potrzeba około 21,7 ton miedzi, a więc średnio miesięcznie 1200 kg. W Krakowie istniała cała infrastruktura towarzysząca handlowi miedzią. Istniały topnie miedzi, zakłady wytwarzające galanterię miedzianą, które bez problemu mogły przygotowywać cany lub płatki miedzi do bicia boratynek. I to wszystko 500 metrów od mennicy. Nie ma sensu ekonomicznego ściąganie tak niewielkich ilości surowca z dalekich krajów do Gdańska, a potem Wisłą pod prąd lub wozami do Krakowa. A o Boratinim wiemy, że doskonale potrafił zarządzać produkcją i liczyć pieniądze. Jak dotąd nie znamy żadnych dokumentów, które by tę hipotezę potwierdzały. Dlatego do porównań dodałem wynik badania jednego z plastrow miedzi znalezionego na terenie Wielkiej Wagi w Krakowie licząc, że może w ten sposób hipotezę o wykorzystywaniu miedzi slowackiej przez mennicę krakowską uda się potwierdzić.
Na załączonej mapie zaznaczyłem mennice, w których bito boratynki: 1 Kraków, 2 Ujazdów, 3 Brześć, 4 Kowno, 5 Wilno, 6 Oliwa, 7 Malbork oraz 8 Bańska Bystrzyca - ówczesne centrum wydobycia miedzi na Słowacji.
Badane próbki zestawione zostały w tabeli:
Składy stopów są tak różne, że niemożliwe jest ustalenie markera charakterystycznego dla konkretnego źródła pochodzenia miedzi. Należy w tym celu sprawdzić na większej próbie zawartość poszczególnych pierwiastków w stopie. Na podstawie badań jednej bądź kilku monet wysuwanie daleko idacych wnioskow jest niestety nieuprawnione. Na tym etapie nie można ani potwierdzić ani odrzucić hipotezy o możliwości ustalenia pochodzenia surowca do produkcji boratynek na podstawie składu stopu miedzi.
Hipoteza jako sposób wyjaśniania tajemnic emisji miedzianych
szelągów Jana Kazimierza
Hipoteza jest to przypuszczenie lub domysł naukowy tworzony w celu wyjaśnienia zdarzeń, lub zbioru faktów. Każda hipoteza musi być sprawdzona.
Emisja miedzianych szelagów Jana Kazimierza była największą emisją w czasach Polski królewskiej. W ciagu 7 lat w 7 mennicach wybito blisko 2 miliardy monet. Część środowiska archeologow, muzealników i numizmatykow akademickich twierdzi, że te monety są niezwykle ważne dla historii Polski, a za ich zbieranie na polach można trafic na 2 lata do więzienia. Z drugiej strony te same środowiska nie robią praktycznie nic dla opracowania naukowego tych dziesiątek tysięcy boratynek znajdujących się w muzeach. W ostatnich 40 latach ukazała się jedna praca magisterska na temat tych monet i kilka artykułów w czasopismach numizmatycznych. Dopiero w 2020 roku dr Tomasz Markiewicz z Muzeum Narodowego w Lublinie opublikował artykuł o skarbach boratynek z Rokitna, z których najstarszy leży w tym muzeum od 1981 roku. Zainteresowani czekali na takie opracowanie 40 lat. Siłą rzeczy poznaniem i opisaniem dziejów tej emisji zajęli się kolekcjonerzy-amatorzy, pasjonaci tych monet. W ciągu ostatnich kilkunastu lat dokonaliśmy ogromnego postępu w tej dziedzinie czego wyrazem była fundamentalna praca Cezarego Wolskiego pt. „Miedziane szelągi Jana Kazimierza Wazy z Lat 1659-1667” bedąca podsumowaniem stanu wiedzy w 2015 roku. Ciągły postęp w dziedzinie poznania emisji boratynek dokonuje się dlatego, że analizujemy monety, stawiamy pytania, opracowujemy hipotezy często z braku źródeł pisanych. Zawsze tam, gdzie nie ma potrzebnych informacji stawiane są hipotezy oparte o aktualny stan wiedzy. Jedne z nich wytrzymują próbę czasu, a inne upadają, ale wszystkie przyczyniają się do rozwoju numizmatyki, do lepszego poznania jakiejś emisji monet. Oto kilka przykładów. Parę lat temu jeden z kolegów zwrócił uwagę na kropkę na portrecie króla na boratynkach. Początkowo zlekceważyliśmy tę informację, ale kolega się uparł i udowodnił, że zawsze kropka znajduje się w centrum rysunku, a nie krążka. Okazało się, że miał rację i ta kropka, to ślad po cyrklu, którym rytownik wspomagał się projektując rozmieszczenie treści monety na stemplu. Kolejny krok do lepszego poznania sposobów tworzenia stempli boratynek.
Jeszcze nie tak dawno wątpiono, że w mennicy krakowskiej bito boratynki, a już na pewno nie potrafiono wskazać, które odmiany z Krakowa mogą pochodzić. Cezary Wolski analizując treści monet, porównujac boratynki z półdukatami, o których biciu w Krakowie świadczą zachowane źrodla pisane postawił hipotezę i ją udowodnił, że w Krakowie boratynki produkowano. Wskazał cechy wyróżniające emisję krakowską. Dzięki temu odkryciu bez problemu potrafimy wskazać odmiany boratynek bite w Krakowie.
Szczególnie interesuje mnie mennica krakowska i ze zdumieniem stwierdziłem, że nie wiadono gdzie się znajdowała. Jakoś nikogo do tej pory nie interesowało gdzie w Krakowie bito doskonałej jakości dukaty, półdukaty, orty, szóstaki i ponad 16 mln boratynek. W obiegu funkcjonowały przynajmniej cztery lokalizacje łacznie z Wawelem. Po kilku miesiącach przeglądania map, rysunków, wspomnień mieszkańców udało mi się wskazać lokalizację mennicy i to naprzeciwko wejścia do Muzeum Archeologicznego w Krakowie. Poszukiwania opisałem w artykule: „O poszukiwaniach mennicy koronnej w Krakowie w czasach panowania króla Jana Kazimierza” opublikowanym na stronie Katalogmonet.pl.
Bardzo dobrze, jeśli uda się odnaleźć dokumenty z epoki, dzięki którym można jakąś zagadkę rozwiązać. C. Wolski opublikował w swojej książce dokładne raporty mennicze dzięki którym dokładnie wiemy, ile monet w każdej mennicy wybito. Ale co w sytuacji, kiedy twardych danych nie ma? Boratini oskarżany był, że wybijał monety nielegalnie ponad ilości kontraktowe. Jak to udowodnić? Z pomocą przyszła hipoteza szwedzkiego numizmatyka Bengta Thordemana nazwana od jego nazwiska regułą Thordemana. Głosi ona, że zawartość każdego ze skarbów stoi w określonym stosunku do wielkości mennictwa w okresie objętym skarbem i że zgodnie z prawem wielkich liczb reprezentatywność stosunku rośnie proporcjonalnie dowielkości skarbu. Można zatem założyć, że dysproporcja w znaleziskach różnych typów monet jest odzwierciedleniemnierównomierności ich produkcji. Im wyższa okazała się wartość procentowa oznaczająca udział monet danego typu, jego wariantu lub odmiany, tymwiększa była intensywność emitowania tych monet. Numizmatycy otrzymali narzędzie, dzięki któremu można było udowodnić, że rzeczywiście Boratini wybijał monety nielegalnie z oryginalnych stempli poza kontraktem. Nigdy się pewnie nie dowiemy, ile dokładnie tych monet wybito, ale udało się oszacować skalę tego oszustwa.
Dla szacowania rzadkości boratynek istotne znaczenie ma ustalenie, ile monet tej samej odmiany wybijano parą stempli. Najlepszym sposobem jest notowanie i liczenie odmian stemplowych. Metoda ta jednak zupełnie zawodzi przy monetach zdawkowych bitych w ogromnych nakładach. Przypomnę, że boratynki były w obiegu 100 lat i ulegały naturalnemu zużyciu obiegiem, ogromne ich ilości zostały zebrane z obiegu i stały się surowcem do wybicia miedzianych szelągów i groszy Augusta III. Wielkie ilości tych monet wymieniono w wyniku reformy walutowej 1766 roku Stanisława Augusta Poniatowskiego i zostały przetopione na monety miedziane SAP. Te, które pozostały przez kolejne 250 lat ulegały niszczeniu przez warunki środowiskowe, w miejscach ich zalegania. Do naszych czasów dotrwało pozornie dużo boratynek, ale tylko niewiele z nich można zidentyfikować podstawowo /mennica, data/. Monety dobrze zachowane i możliwe do identyfikacji katalogowej, a co dopiero stemplowej, to rząd wielkości ułamka promila całkowitej emisji. Dlatego metoda liczenia odmian stemplowych nie może być stosowana w tym przypadku. Poszukujemy innego sposobu ustalenia średniej wydajności stempli. Nigdy się nie dowiemy, ile dokładnie monet wybijano parą stempli, ale możemy próbować ustalić rząd wielkości, czy to było 10, 20 czy 50 tys. monet. Obecnie na pytanie o wytrzymałość stempli do bicia boratynek próbują odpowiedzieć dwie hipotezy. Pierwsza C. Wolskiego oparta o ilość zastanych w mennicy ujazdowskiej stempli i druga hipoteza oparta o porównanie twardości krążków miedzianych i bilonowych. Być może postęp w dziedzinie numizmatyki spowoduje, że pojawią się inne hipotezy lub badacze odnajdą gdzieś zachowane dokumenty mennicze na ten temat i istniejące hipotezy zostaną zweryfikowane.
Wszędzie tam, gdzie nie ma źródeł pisanych archeolodzy i numizmatycy sięgają po osiągnięcia współczesnej nauki. Uznaną metodą badawczą archeologii jest archeologia doświadczalna, która próbuje rekonstruować dawne techniki rzemieślnicze. Mimo, że do wyrobów dawnych narzędzi używa się współczesnych stopów metali, to metoda ta pozwala oszacować nakład pracy, wydajność, sposób produkcji w dawnych czasach. Nikogo już nie dziwią detektory metali, ale wykorzystuje się dzisiaj również bardziej zaawansowane urządzenia takie jak spektrometry, spektroskopy, mikroskopy elektronowe i inne dzięki którym można badając kamienny grot, fragment ceramiki lub ozdobę miedzianą dokładnie określić skład próbki i miejsce, z którego pochodził surowiec. Bardzo bym chciał, aby hipoteza o wykorzystywaniu miedzi słowackiej przez mennicę krakowską została zweryfikowana na reprezentatywnej próbie badawczej lub w inny sposób.
W emisji boratynek jest jeszcze wiele tajemnic do odkrycia i hipotez do zweryfikowania. Nie znamy na przykład nazwisk mincmistrzów i rytowników stempli w mennicach boratynkowych, a hipoteza, że Jan Thamm był mincmistrzem w mennicy krakowskiej jest coraz mniej prawdopodobna. Z kolei hipoteza o biciu w Malborku boratynek stemplami z mennicy w Kownie jest praktycznie udowodniona. Od lat kolekcjonerzy szukali wyjaśnienia, dlaczego boratynki z Malborka, których wybito 40 mln sztuk są trudniej dostępne niż krakowskie, których wybito tylko 16 mln sztuk. Teraz już znamy odpowiedź.
Zakończenie
Są kolekcjonerzy, których interesuje nie tylko zbieranie monet, ale również okoliczności społeczne, gospodarcze i polityczne emisji monet. Interesują się ludźmi, którzy uczestniczyli w procesie produkcji monet, zajmują się technologią bicia monet, lokalizacją mennic i ich organizacją. Do takiego kolekcjonowania monet zachęcam. Nie jest sztuką kupienie monety, ale sztuką jest o niej wiedzieć jak najwięcej. Zapraszam na forum TPZN gdzie można pytać i dyskutować o monetach, przedstawiać swoje odkrycia i hipotezy.
Zdzisław Szuplewski
Zielona Góra, czerwiec 2022