Boratynki warte zachodu - 10
Ach te herby
Wydaje się, że kolekcjonerzy analizując swoje monety bardzo często popełniają grzech ahistoryzmu, czyli nieświadomie pomijają kontekst historyczny ich powstania. Tak jest na przykład z błędami na boratynkach, na które patrzymy według dzisiejszych standardów bicia monet. Obecnie produkują monety precyzyjne maszyny, istnieje surowa kontrola jakości i pojawienie się na rynku współczesnej monety z błędem jest ekstremalną rzadkością. Stąd za niezwykle rzadkie wielu uznaje boratynki z jakimiś poprawkami na stemplu, literówkami, zdwojenia, monety jednostronne i wiele innych…
Ale to nieprawda. Zapominamy o kontekście, czyli wielkości emisji, możliwościach technicznych, warunkach pracy, wykształceniu pracowników, ręcznym biciu monet itp. Z kontekstu wynika, że błędy musiały zdarzać się często. Od lat piszę o tym, że trudniej zdobyć monetę prawidłowo wybitą według dzisiejszych standardów niż monetę z jakimś błędem bicia lub stempla. Z takim samym zjawiskiem borykamy się analizując herby na boratynkach, szczególnie te z mennicy ujazdowskiej. W swoim katalogu C. Wolski na boratynkach litewskich i koronnych wyróżnił jako osobne odmiany herb Korwin i herb Sakowicz należące do Adama Macieja Sakowicza administratora skarbu litewskiego. Tak jak na poniższym zestawieniu.
Przez lata przyjmowałem ten podział w dobrej wierze. Jakiś czas temu Dariusz Marzęta znany i ceniony numizmatyk od lat podchodzący z rezerwą do tego podziału zadał fundamentalne pytanie czy możliwe, aby jedna osoba używała dwóch herbów jednocześnie. Jedno pytanie i moja dobra wiara legła w gruzach. Zacząłem zgłębiać temat herbów rodowych i herbów własnych. Nie jestem heraldykiem, ale chyba mamy tutaj do czynienia również z grzechem ahistoryzmu. Podziały na herb rodu i herb własny swój początek mają dopiero w XVIII/XIX wieku. Związane są z przyjmowaniem przez szlachtę wzorów zachodnioeuropejskich, gdzie herb identyfikował konkretną rodzinę, a nie ród. Wcześniej nie robiono problemu z tego, że jakaś rodzina herb rodu jakoś udziwniła, odmieniła czy udostojniła. Kasper Niesiecki w Herbarzu Polskim wprost napisał, że „Sakowicz herbu Korwin, z tą odmianą, że powinien być Korwin stojący na pieńku”. Skoro tak, to katalogowy podział na herb Korwin i Sakowicz jest ahistoryczny. Obojętnie czy kruk stał na pionowej lub poziomej belce, to dalej był w XVII wieku herbem Korwin. Kruk po łacinie, to Korwin przecież. W tej sytuacji pytanie Dariusza Marzęty stało się bezprzedmiotowe, bo Adam Maciej Sakowicz pieczętował się tylko herbem Korwin tyle, że udziwnionym. W katalogu zgodny z prawdą historyczną powinien być podział herbów na odmianę Ślepowron i Korwin, a udziwnienia i artystyczne wyobrażenia twórców punc to ewentualnie warianty.
Dzisiejsza moneta nawiązuje do tematu herbów.
Na awersie portret w stylu krakowskim bez kokardy, a na rewersie Pogoń z dużą, półkolistą tarczą i czaprakiem. Pod Pogonią udziwniony herb Korwin, czyli kruk z pierścieniem w dziobie stojący na pionowym pieńku z odstającymi gałęziami. Odmiana nienotowana w katalogu Wolskiego. Takich odkryć miłośnikom boratynek życzę, a do odkrycia jest wiele.
Zdzisław Szuplewski