Kolekcjonowanie monet trafi pod strzechy? – Pomysł czy złudzenie?
Rok 2014 dla kolekcjonerów i numizmatyków według mojej oceny zapowiada się jako rok zmian. Monety emitowane przez NBP zyskują wciąż nowe technologie ich wykonania, można pokusić się nawet o stwierdzenie, że im więcej w nich „udziwnień”, tym bardziej produkt jest trendy. Jednak nie dla wszystkich. Wielu kolekcjonerów zrezygnowało z kolekcjonowania tych bardzo drogich „cudeniek” na rzecz „prawdziwych monet”, które powstały nie dla swej urody, lecz dla celów, dla których powstał pieniądz. Dzisiejsze monety kolekcjonerskie to często pół uncji srebra w cenie wielokrotnie przewyższającej cenę kruszcu w nich zawartego. Co w zamian? – efekty kątowe, tampondruki, wstawki ze szkła, ceramiki i wiele innych.
Liczbę kolekcjonerów monet w Polsce szacuje się na ok. 30 000. Nie jest więc to oszałamiająca rzesza w ponad 38-milionowym kraju. Kolekcjonerem zaś zostaje się niełatwo. Prościej mają ci, którzy od dziecka wychowują się w domach, w których pasję tą kultywują rodzice lub dziadkowie. Po latach zaś otrzymują w spadku piękne kolekcje, których to w żaden sposób nie byliby w stanie zbudować zaczynając numizmatyczną przygodę od zera. Pasja zbierania czasem rodzi się opornie. Jednak kiedy połknie się owego bakcyla, nie sposób już żyć bez swojej kolekcji. Po prostu trzeba coś zbierać. Tak też było ze mną. Monety zacząłem zbierać bardzo wcześnie. Miałem wówczas może z dziesięć lat. Nie miałem szczęścia odziedziczyć po swoich przodkach jakiegokolwiek zbioru monet. Swoją pasję budowałem więc od praktycznie niczego. Na początku zbierałem wszystko, były więc to zdobyczne kopiejki, stotinki i wszelkie inne monety, które gdzieś udało się zdobyć - a to od kogoś kto był za granicą, innym razem od krewnych, znajomych, którzy w jakiś sposób byli w posiadaniu takich walorów, lub też od zagranicznych kolegów np. siostry z jej studiów. Zdobywanie nowych okazów do kolekcji nie było tak proste jak dziś. Były to lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku, nie było Allegro i innych portali aukcyjnych, …nie było internetu. Bywały giełdy kolekcjonerskie odbywające się w dużych miastach, jednak trzeba było tam jechać i mieć jeszcze pieniądze na zakupy numizmatów. Pomimo tych trudności miałem już dość dużą kolekcję takich monet i niestety brak świadomości, że ten cenny dla mnie zbiór w rzeczywistości był raczej wartości symbolicznej.
Zresztą potem nadszedł okres nauki w szkole średniej i odwieczny brak pieniędzy, tych wymienialnych na towary. Część moich zbiorów została wymieniona na takie, część zaś tych, które były wymienialne w PEWEXIE zostały zamienione pewnego dnia, wstyd powiedzieć, na torbę puszkowego piwa. W tamtych czasach to było coś. Jednak etap mojej wczesnej numizmatyki został zamknięty.
Drugi etap mojej przygody z monetami rozpocząłem pod koniec lat osiemdziesiątych. Szybko odbudowałem, a nawet kilkukrotnie przewyższyłem tą swoją dawną kolekcję. Lecz nadal były to monety praktycznie z całego świata. W tym czasie również ze zbieracza-kolekcjonera odrobinę zacząłem przeistaczać się w numizmatyka.
I tak w latach dziewięćdziesiątych nadszedł ostatni etap mojej pasji, który trwa do dnia dzisiejszego. Dojrzałem do momentu, w którym stwierdziłem, ze nie da się zbierać wszystkiego. Monety świata zostały przeze mnie sprzedane a kolekcja ukierunkowana. Dziś dysponuję niezłą kolekcją monet polskich – II i III Rzeczpospolita, PRL, pełną kolekcją monet okolicznościowych 2 złote, pokaźnym zbiorem monet amerykańskich, monet euro, kolekcją dukatów lokalnych i perełką moich zbiorów, czyli pokaźnym zbiorem monet o tematyce: pies i psowate. No ale może tyle o sobie.
Polskie monety kolekcjonerskie, których przeznaczeniem jest przede wszystkim trafianie do kolekcji numizmatycznych to bardzo ciekawy rozdział historii numizmatyki w Polsce.
Już pierwsza taka emisja, tj. 100 ZŁOTYCH (1966) / TYSIĄCLECIE PAŃSTWA POLSKIEGO – MIESZKO I DĄBRÓWKA ma swoją barwną historię. W roku 1966, z okazji przypadającej rocznicy tysiąclecia państwa polskiego, Narodowy Bank Polski wyemitował wymienioną wyżej monetę w postaci okolicznościowej monety kolekcjonerskiej. Monetę o średnicy 35 mm i masie 20 g wybito w srebrze, w nakładzie 198 000szt.
Emitent: Narodowy Bank Polski, producent: Mennica Państwowa – Warszawa, projekt: Józef Gosławski,
emisja: 1966 r., w obiegu: 22.07.1966 – 31.12.1994, materiał: srebro (Ag.900), masa: 20,2 g,
średnica: 35 mm, nakład: 196 859 szt., bok: gładki
Ze względu na bardzo duże zainteresowanie emisją i jej kolekcjonerski charakter, warunkiem otrzymania monety była sprzedaż 50 gramów czystego srebra w sklepie „Jubilera”, po obowiązującej cenie skupu tego kruszcu, a następnie przedłożenie w okienku Narodowego Banku Polskiego odpowiedniego zaświadczenia otrzymanego przy sprzedaży srebra.
W roku 1987 wyemitowano monetę kolekcjonerską o nominale 10 000 złotych z wizerunkiem Jana Pawła II. Ta moneta ma również ciekawą historię. Jej rozprowadzaniem m.in. zajęły się zakłady pracy. Otóż do tychże zakładów dostarczano po kilka monet, które następnie zostawały rozlosowywane pomiędzy pracowników. Przy ich odbiorze w okienku wypłat i przy ich okazji często dany pracownik musiał dopłacać, gdyż wypłata nie starczała na pokrycie ich ceny. Mam pewną kuzynkę, która właśnie w ten sposób otrzymała taką monetę. Kiedy niedawno zapytała mnie ile jest ona obecnie warta, moja odpowiedź spowodowała u niej pewną konsternację.
Emitent: Narodowy Bank Polski, producent: Mennica Państwowa – Warszawa, emisja: 1987 r.,
materiał: srebro (Ag.750), masa: 19,3 g, średnica: 35 mm, nakład: 908 820 szt., bok: gładki
W PRL kupno monet kolekcjonerskich bezpośrednio z NBP było niemożliwe jeżeli nie „należało się” do przeróżnych organizacji. W sklepie, który otwarto w Mennicy Polskiej można było kupić niektóre, raczej mało chodliwe egzemplarze i to po cenie rynkowej, a nie po cenie, którą stosował NBP. W latach osiemdziesiątych za średnią krajową pensję w sklepie Mennicy można było kupić 2-3 monety. Były więc dość drogie dla szarego człowieka.
Potem, po nastaniu demokracji, nastały czasy kolejek pod okienkami oddziałów NBP. Aby wywalczyć dla siebie nowe emisje monet trzeba je sobie było wystać. Znamiennym był okres końca pierwszej dekady XXI wieku. Wówczas to na rynku monet kolekcjonerskich pojawili się inwestorzy, którzy wycofywali pieniądze z giełdy, która przeżywała bessę. W 2008 roku kupując niektóre monety w takich warunkach można było od razu po odejściu od okienka kasowego sprzedać je za dwukrotną ich cenę. A ceny rosły lawinowo i wprost proporcjonalnie do dyskusji o nich.
Kolejka po monety kolekcjonerskie przed jednym z oddziałów PKO BP S.A. – fotografia: Gazeta Wyborcza
Aby ukrócić takie procedery i sceny przed NBP zdecydowano się przejść z systemu kolejkowego na system aukcji internetowych. Polega on na tym, że na każdą monetę trzeba się „zapisać” przez internet, a ostateczna cena zależy od zainteresowania. Zapisując się nigdy nie wiesz po ile daną monetę kupisz i czy się w ogóle załapiesz. Wygląda to na pierwszy rzut oka tak, jak powinno wyglądać w gospodarce rynkowej, kłopot w tym, że kolekcjonerzy oskarżają NBP o to, że za pomocą „Kolekcjonera” winduje ceny monet do niebotycznych granic i żeruje na kieszeniach miłośników numizmatyki. A kiedy popytu brakuje - po prostu ustala cenę tak wysoko, że... sam ma problemy ze sprzedaniem wybitych przez siebie monet.
Zdaniem wielu ceny niektórych monet kolekcjonerskich mają znacznie zawyżone ceny w stosunku do wartości kruszcu w nich zawartego. Dochodziło do tego, że cena dwóch uncji złota zawartych w monecie wynosiła 12 600 złotych (Skarby Stanisława Augusta - Wacław II Czeski), kiedy w tym czasie cena rynkowa tej ilości kruszcu wynosiła 8 870 złotych. Według NBP to nie spekulacja: „Cena złota jest tylko jednym z elementów kosztów produkcji monet, oprócz nich kalkulując cenę wywoławczą NBP uwzględnia koszty produkcji krążków oraz bicia monet, a także koszty własne sprzedaży”. Innym przykładem jest awantura o NBP-owskiego kangura, który w Polsce był znacznie droższy, niż w Australii, a przez jakiś czas bardziej opłacało się tę monetę sprowadzać z drugiego końca świata, niż kupować w NBP.
Emitent: Narodowy Bank Polski, producent: Mennica Polska S.A. – Warszawa, emisja: 2013 r.,
materiał: srebro (Ag.999) + tampondruk, masa: 31,1 g, średnica: 40 mm, nakład: 10 000 szt.
(po 5 000 zestawów do sprzedaży w Polsce i Australii)
System aukcyjny „Kolekcjoner” spowodował szybkie zepsucie rynku numizmatycznego. Wielu starszych kolekcjonerów nie pokonało bariery technologicznej, a jeśli nawet to i tak po odbiór monety musieli udawać się do NBP. Sklepy numizmatyczne zaś nie były w stanie przewidzieć za jaką cenę będą mogły daną monetę kupić. Otwarła się również możliwość łatwego wywindowania ceny danej monety. NBP chcąc zlikwidować spekulacje sam stał się w pewnym stopniu spekulantem.
Od marca 2014 roku znów wróci stare. Obowiązywała będzie określona cena monet, oddziały NBP zajmą się ich sprzedażą. Działał będzie również sklep internetowy, ale nie będzie mógł organizować aukcji monet. Czy wrócą znów kolejki przed NBP? - czas pokaże.
Nowym aspektem jest postanowienie, że monety, które nie znajdą swych nabywców w ciągu 3 lat od daty emisji, zostaną przetopione. Stopień rzadkości danej monety skoryguje więc czas i popyt na nią. Dziś niektóre monety zalegają w magazynach NBP. W 2015 roku jednak sytuacja ta może ulec zmianie, rozpocznie się bowiem proces ich przetopu.
Wracając do roku 2014 skupmy się na „rewelacyjnym pomyśle NBP”, a mianowicie: „Kolekcjonowanie monet trafi pod strzechy?” Miało by to polegać na tym, że monety okolicznościowe 2 złote zastąpią nowe monety o nominale 5 złotych. Od 2014 roku NBP zaprzestanie bicia okolicznościowych 2-złotówek, które do tej pory można było kupić tylko w oddziałach banku. Monety te bite były w stopie nordic gold w kilkunastu odmianach tematycznych rocznie, w kilkusettysięcznych nakładach. 2-złotówki, będąc prawnym środkiem płatniczym, nie mają tzw. standardu obiegowego - inna waga, stop i wielkość. To powoduje, że nie wszędzie można nimi zapłacić, nie przyjmie ich też żadne urządzenie, w którym różne usługi opłacane są za pomocą monet, np. parkometr, automaty z kawą i wiele innych.
Według NBP receptą na kontaktybilność monet okolicznościowych ma być zastąpienie 2-złotówek na nowe o nominale 5 złotych bitych w tzw. standardzie obiegowym. Oznacza to, że będą to bardzo podobne monety do klasycznych 5-złotówek. Różnica polegać będzie na tym, że zarówno nominał jak i orzeł będą wybite na jednej stronie – na awersie, rewers zaś zarezerwowany będzie na okolicznościowy temat. Standard obiegowy oznacza, że monety te będzie można użyć w parkometrach i innych urządzeniach na monety. Cała seria okolicznościowych 5-złotówek będzie liczyła docelowo 16 różnych monet. Uzbieranie całej kolekcji zajmie więc osiem lat. Jako temat tej serii wybrano: „Odkryj Polskę”, tzn. że na kolejnych monetach będą przedstawione różne rejony Polski.
W tym miejscu nasuwa mi się pewna myśl. Dziś, jeśli ktoś nie kolekcjonuje okolicznościowych monet 2-złotowych zetknięcie z nimi jest rzadkością. Bo ile razy trafia nam się otrzymać resztę właśnie w takiej monecie. Monet okolicznościowych o nominale 2-złote (wraz z trzema emisjami z roku 2014, które zamkną ich bicie i sześcioma emisjami z roku 1995, które wybito w miedzioniklu i o innej średnicy) będzie 259 emisji o łącznym nakładzie ok 240 mln szt. Jeśli więc przy takim nakładzie monet okolicznościowych o nominale 2 złote są ludzie, którzy nie maja o nich pojęcia, to jak łączny nakład 16 emisji monet 5-złotowych, który ma wynieść 19,2 mln szt. może ten stan rzeczy zmienić? Jakie więc istnieje prawdopodobieństwo, że 16 emisji monet okolicznościowych o nominale 5-złotych na trwałe zagości w portfelach Polaków a tym bardziej pozwoli szaremu człowiekowi się z nimi zetknąć i nimi zachwycić? To zaś miałoby spowodować boom na pasję kolekcjonerską wśród nich. Moim skromnym zdaniem szanse są na to żadne.
Co Wy na to? NBP twierdzi, że taka zmiana stworzy ogromną szansę na poszerzenie rzeszy kolekcjonerów. Okolicznościowe 5-złotówki w przeciwieństwie do dzisiejszych monet kolekcjonerskich, po które trzeba udać się do oddziału NBP, sklepu numizmatycznego lub też kupić je na fachowych aukcjach będą wpadać do naszych portfeli przypadkowo, na zasadzie jak dziś dzieje się to ze zwykłymi monetami obiegowymi. Ja myślę, że to utopia, a monety te równie szybko jak wejdą na rynek, z niego znikną. Potencjalny Kowalski zaś raczej nie będzie miał okazji nimi się zachwycić. A jeśli nawet, to czy dwie emisje w roku mogą obudzić bakcyla kolekcjonowania monet? Czy działania takie mogą doprowadzić by numizmatyka trafiła pod strzechy?
Na koniec chciałbym jeszcze przedstawić to co czeka nas w 2014 roku na polskim rynku numizmatycznym.
Rok 2014 zapowiada się na rok nowości, do których zaliczyłbym:
- powrót do sprzedaży monet kolekcjonerskich przez NBP z pominięciem systemu aukcyjnego Kolekcjoner;
- przetop od 2015 roku monet kolekcjonerskich, które się nie sprzedały w ciągu 3 lat od daty emisji;
- minimalne zmniejszenie nakładów monet kolekcjonerskich;
- koniec emisji monet okolicznościowych nordic gold o nominale 2 złote, jednocześnie pierwsze dwie emisje monet okolicznościowych o nominale 5 złotych;
Przewidywane są dwie emisje tych monet w roku, po milion dwieście tysięcy sztuk każda. Seria – zatytułowana „Odkryj Polskę” – będzie przedstawiała atrakcyjne miejsca naszego kraju. Projekty monet zostaną wybrane w ogólnopolskim konkursie dla szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych.
- emisja pierwszego polskiego banknotu polimerowego, w nakładzie 30 000 szt.;
W banknocie wykorzystany zostanie wizerunek niewprowadzonego nigdy do obiegu projektu banknotu z wizerunkiem Józefa Piłsudskiego. Projekt ten powstał w pierwszej połowie lat ’90 w pracowni Andrzeja Heidricha, który ręcznie rysuje polskie banknoty od przeszło 50 lat. Ten szczególny banknot powstanie z okazji setnej rocznicy utworzenia Legionów Polskich
Niewprowadzony do obiegu banknot o nominale 5 000 000 złotych z wizerunkiem Józefa Piłsudskiego
- zastosowanie techniki mikrodruku na awersie monety kolekcjonerskiej (100. rocznica urodzin Jana Karskiego);
- emisja polsko-tureckiej monety kolekcjonerskiej;
600 lat stosunków dyplomatycznych polsko-tureckich, to zestaw dwóch monet - polskiej i tureckiej - zaprojektowany na podstawie wspólnych założeń, z zastosowaniem techniki selektywnego złocenia na monecie polskiej.
- zastosowanie minimalistycznej, ultranowoczesnej kompozycji w monecie kolekcjonerskiej (Patrioci 1944, Obywatele 2014).
Wstępny plan emisji NBP na rok 2014 znajdziesz tutaj.
Autor: Józef Smurawa
Źródła:
- http://samcik.blox.pl/ - Kolekcjonowanie monet trafi pod strzechy? NBP ma rewolucyjny pomysł. Za 5 zł / Maciej Samcik
- Gazeta Wyborcza / 30 października 2013 – „NBP: Po monety do kolejki” – Patrycja Maciejewicz
- http://monety.kosela.pl/ - NUMIZMATYKA – STRONA PIOTRA