O rozecie na boratynkach koronnych z lat 1660- 61 z mennicy w Krakowie i Ujazdowie raz jeszcze
Pan Zdzisław Szuplewski w marcu 2020 napisał artykuł polemiczny do hipotezy Pana Cezarego Wolskiego jakoby rozetka była znakiem menniczym jakiegoś urzędnika menniczego. Ostatecznie autor katalogu boratynek z tej hipotezy się wycofał. W międzyczasie ukazało się II wydanie jego katalogu, a w nim nowa hipoteza dotycząca rozetki na boratynkach, która zakłada, że jest to znak cechowy. Pan Szuplewski napisał kolejny artykuł, w którym również polemizuje także z tą nową tezą. Wraz z autorem artykułu zapraszamy do jego lektury.
Zespół IKM
O rozecie na boratynkach koronnych z lat 1660- 61
z mennicy w Krakowie i Ujazdowie raz jeszcze
Rozetka jako znak osobisty urzędnika
7 lat temu Cezary Wolski w fundamentalnej monografii „Miedziane szelągi Jana Kazimierza Wazy z lat 1659-1667” w podrozdziale: „Znak osobisty nieznanego urzędnika menniczego”, str. 113-120 przedstawił hipotezę, że rozeta nad koroną Orła mogła należeć do nadzorcy pracowników mennic koronnych w Krakowie i Ujazdowie. Emisja boratynek, największa w czasach Polski królewskiej, bo wybito blisko 2 miliardy tych monet, skrywa wiele tajemnic. Od kilkunastu lat grupa kolekcjonerów, pasjonatów tych monet skupiona wokół Cezarego Wolskiego lub zainspirowana jego dokonaniami próbuje te tajemnice odkrywać. Analizujemy monety, przeszukujemy źródła z epoki, nowszą literaturę, a szczególnie artykuły numizmatyków badających monety w XIX i w początkach XX wieku. Często nie mamy twardych dowodów i posiłkujemy się stawianiem hipotez, które w miarę postępu badań zostają potwierdzone lub obalone. Jedną z takich hipotez jest właśnie ta o tym, że rozeta na boratynkach jest znakiem jakiegoś urzędnika menniczego. Autor wskazuje, co prawda z wątpliwościami, na Jana Thamme, który mógł być tym tajemniczym urzędnikiem. Swoje stanowisko w tej sprawie opisałem w artykule „Czy rozeta na boratynkach koronnych z mennicy krakowskiej i ujazdowskiej była znakiem menniczym?” opublikowanym w marcu 2020 roku na stronie katalogmonet.pl. Moim zdaniem rozeta jest zwykłym ozdobnikiem, a jego obecność lub nie na boratynkach z obu mennic jest ściśle związana z wielkością Orła na rewersie. W mennicy krakowskiej Orzeł stawał się coraz większy i zabrakło miejsca na rozetę, a w Ujazdowie Orzeł stawał się coraz mniejszy i pojawiło się miejsce na rozetę. Ponadto trzeba zauważyć, że rozetka w Krakowie i Ujazdowie, to nie jest ten sam znak, to zupełnie różne znaki mennicze.
Trudno sobie wyobrazić, aby ten hipotetyczny urzędnik królewski posługiwał się w tym samym czasie w dwóch różnych mennicach odmiennymi znakami menniczymi. W związku z powyższym uznałem hipotezę Cezarego Wolskiego za nieprawdopodobną. Dla pewności przyjrzałem się dokładnie losom Jana Thamme. Efekty poszukiwań opisałem w artykule "Historia mennicy krakowskiej i niektórych ludzi z nią związanych w latach 1655-58 monetami ilustrowana” opublikowanym w listopadzie 2021 roku na stronie niemczyk.pl. Działalność Jana Thamme w mennicy krakowskiej w latach 1655 – do maja 58 jest bardzo dobrze udokumentowana źródłowo, a i same monety potwierdzają jego pracę w mennicy w tym czasie. Był mincmistrzem i probierzem, a być może i autorem królewskich portretów na monetach. Po wyzwoleniu Krakowa spod okupacji szwedzkiej otrzymał awans na wardajna. Przez cały okres pracy w mennicy sygnował monety na awersie swoimi inicjałami IT, nie stosował żadnych innych znaków menniczych. Tylko jeden raz pojawiła się rozetka na orcie bitym od około 20 września do około 20 października 1655, czyli od ucieczki zarządcy mennicy Stanisława Chrząstkowskiego z miasta do zajęcia Krakowa przez Szwedów. Wynikało to z tego, że Jan Thamme nie wiedział, czy ma nadal umieszczać inicjały SCH zarządcy mennicy, czy też nie, ale nawet na tym orcie z rozetką umieścił swoje inicjały IT na awersie. Gdyby rozetka była jego znakiem, to dlaczego nigdy wcześniej jej na monetach nie umieścił i wątpliwe jest, aby na tej jednej monecie umieścił dwa osobiste znaki. Rozetka w tym wypadku była ozdobnikiem, wypełniaczem pustego miejsca po inicjałach SCH.
Spekulacje o pracy Jana Thamme w mennicy krakowskiej w latach 1658-61 oparte są jedynie o dwa zdania. Ambroży Grabowski w połowie XVIII wieku napisał: „R. 1662. Przy baszcie murarskiej i kamienicy OO. Discalecatów stoi kamienica, w której jest mennica,/…/ W obocznej zaś kamienicy ks. Ossolińskiego, mieszka Jan Tam Gwardain”. Problem w tym, że kamienica będąca własnością Ossolińskich znajdowała się w tym czasie na Rynku Krakowskim i A. Grabowski musiał się pomylić. Antoni Hniłko z kolei napisał tak: „Ostatni raz spotykamy się z nim w roku 1663, w którym to roku Andrzej Tymf usunął go z mennicy krakowskiej rzekomo z powodu jego niesforności i nieumiejętności, skutkiem której wyrabiał wielkie błędy na próbach”. To, że Jana Thamme zwolnił Andrzej Tymf nie oznacza wcale, że zatrudnił go wcześniej Tytus Boratini. Nie ma jak dotychczas żadnych twardych dowodów na pracę Jana Thamme w mennicy w latach 1658-1661. Nie ma takich śladów również na monetach z tego okresu. Nie ma charakterystycznych inicjałów, a i portrety są stylistycznie zupełnie inne. Są natomiast poważne kontrargumenty źródłowe świadczące przeciwko pracy Jana Thamme w mennicy krakowskiej pod zarządem Tytusa Liwiusza Boratiniego. Pierwszym jest fragment uniwersału podskarbiego do S. Chrząstowskiego z 1658 roku przywołanego przez W. Kostrzębskiego, w którym podskarbi poleca wydanie przez gwardiana i „oficyalistów tejże mennicy wszystkich instrumentów, stempli itp. wedle inwentarza”. Gdyby Jan Thamm miał pozostać w mennicy, to nie musiałby „wszystkich instrumentów” zdawać. Drugi, to informacja M. Gumowskiego, że Andrzej Tymf uzyskawszy w lipcu 1659 tytuł generalnego wardajna wszystkich mennic koronnych, kontrakt na dzierżawę mennicy krakowskiej od 1.10.1661 i umowę z 5.05.1662 przekazującą mu wszystkie mennice koronne był tak zajęty, że „w Krakowie na czele mennicy postawił brata swego Tomasza, dodając mu Jana Thamme za wardajna” Gdyby Jan Thamme w mennicy krakowskiej pracował, to przecież Andrzej Tymf nie musiałby go „dawać’/zatrudniać/ bratu”. Uważam, że argumenty przywołane w obu omawianych artykułach są na tyle mocne, że hipotezę o rozecie na boratynkach jako znaku osobistym należy uznać za błędną. Tak też się chyba stało, bo w II wydaniu książki Cezarego Wolskiego „Miedziane szelągi Jana Kazimierza Wazy z lat 1659-66. Katalog” wydanej w listopadzie 2023 roku nie ma o tej hipotezie mowy.
Rozetka jako znak cechowy
Niestety w przywołanym wyżej II wydaniu katalogu miedzianych szelągów na str. 13 hipoteza pojawiła się ponownie, ale w zmodyfikowanej formie. Rozetka miała być znakiem lub gmerkiem służącym do oznaczania pracy cechu rzemieślniczego pracowników mennic koronnych krakowskiej i ujazdowskiej. Do tej hipotezy podchodzę również z dużym dystansem. Cech był stowarzyszeniem rzemieślników i usługodawców zrzeszającym przedstawicieli jednego lub kilku pokrewnych zawodów pracujących na własny rachunek. W mennicy pracowali przecież przedstawiciele różnych zawodów takich jak ślusarze, kowale wytapiacze, medalierzy i wielu innych. Nie spotkałem się w literaturze z cechem zrzeszającym przedstawicieli różnych, czasem bardzo odległych od siebie zawodów. Dariusz Marzęta w artykule ”Organizacja mennictwa Rzeczpospolitej na przełomie XVI i XVII wieku” opublikowanym na stronie blognumizmatyczny.pl. wspomina jedynie o związkach mincerzy. Były to zamknięte organizacje odpowiadające dzisiejszym związkom zawodowym. Należeli do niej mincerze pracujący w danej mennicy oraz część najbardziej doświadczonych czeladników. Członkowie związku zwani byli towarzyszami sztuki menniczej. Na ich czele stał mincmistrz. Najogólniej rzecz ujmując celem związku było dbanie o interesy osobiste swoich członków. Odnośnie do cechów, to trzeba również dodać, że ich organizacja miała charakter lokalny i dotyczyła konkretnego miasta. Przedstawiciele cechu z jednego miasta nie mieli żadnej władzy nad członkami cechu w innym mieście, a tym bardziej nie mieli prawa stawiać znaku cechowego na produktach nie przez siebie wykonanych. Istniały porozumienia cechów tylko w niektórych sprawach na przykład w udzielaniu pomocy czeladnikom w trakcie ich obowiązkowych wędrówek. Trudno więc sobie wyobrazić, aby istniał cech pracowników mennicy krakowskiej sygnujący monety powstałe w tej mennicy swoim znakiem cechowym, a jeszcze trudniej wyobrazić sobie, aby istniał cech zrzeszający pracowników mennic w różnych miastach, który cechował monety różnymi znakami cechowymi, bo przecież rozetka krakowska i kwiatek ujazdowski, to różne znaki mennicze. W 1922 roku w Krakowie Adam Chmiel opublikował monografię historyczną „Godła rzemieślnicze i przemysłowe krakowskie od połowy XIV w. aż do XX w.” opartą o kwerendę źródeł w Archiwum Akt Dawnych Miasta Krakowa oraz w Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie. W wykazie cechów krakowskich nie znajdziemy cechu pracowników mennicy. Nawet zakładając hipotetycznie, chociaż fakty temu przeczą, że taki cech pracowników istniał, to dlaczego w mennicy krakowskiej boratynki „cechowano” tylko w okresie listopad 1659- jesień 1660, a inne nominały sporadycznie i nie przez cały okres funkcjonowania mennicy, czyli od 1655 do 1668 roku? Dlaczego w Ujazdowie „cechowano” tylko boratynki koronne przez kilka miesięcy 1660 roku, a nie do 1665 roku i dlaczego koronne, a litewskie nie? Brak sensownej odpowiedzi na te pytania to tylko dodatkowy argument, bo wszystkie wymienione wyżej pozwalają na uznanie hipotezy o rozecie jako znaku cechowym za błędną.
Rozetka jako ozdobnik
Rozetka krakowska w postaci koła i odchodzących od niego pięciu jednakowych ramion była stosowana w mennicy krakowskiej już w 1527 roku za czasów panowania króla Zygmunta Starego. Znajdziemy ją na monetach różnych nominałów aż do 1614 roku tak jak na załączonych zdjęciach.
Ponownie rozetka pojawiła się w charakterystycznym kształcie w mennicy krakowskiej epizodycznie w 1655 roku na orcie, ale nie nad orłem, a pod, w miejscu przynależnym inicjałom zarządcy mennicy. W tym samym miejscu w 1656 i 1657 na monetach bitych w mennicy krakowskiej pojawia się trójlistek i kwiatek. W literaturze istnieją podejrzenia, że te dwaznaki mogły należeć do osób, które przejęły zarząd nad mennicą po ustąpieniu ze stanowiska dotychczasowego zarządcy Jakuba Czamera. Rozetkę krakowską w następnych latach odnajdziemy nie tylko na boratynkach, ale również sporadycznie na monetach innych nominałów w różnych miejscach na rewersie aż do 1668 roku, do zamknięcia mennicy krakowskiej.
Rozetkę krakowską w praktycznie niezmienionym kształcie stosowano w mennicy krakowskiej ponad 100 lat. Nie zawsze, bo jej użycie uzależnione było od projektu rewersu monety, od ilości wolnego miejsca i od pomysłu autora stempla. Bywało, że zamiast rozetki używano gwiazdek, rombów, kropek lub innych wypełniaczy wolnego miejsca na rewersie. Kształt rozetki krakowskiej nie był jakąś osobliwością, zastrzeżonym znakiem, bo w identycznym kształcie takie rozetki znajdujemy na monetach w całej Europie od Księstwa Pruskiego poczynając, a na Holandii kończąc.
Oczywiście pierwowzorem wszystkich rozet, tych bardziej schematycznych i tych bardziej realistycznych jest kwiat róży. Natomiast moim zdaniem nieuprawnione są twierdzenia, że rozetki ujazdowskie są jakimiś wariacjami rozetki krakowskiej.
To zupełnie różne rozetki. Nie są znakami urzędnika, nie są znakami cechowymi, a zwykłymi ozdobnikami jakich na monetach bywa wiele. Uważam, że hipotezę o rozecie jako tajemniczym znaku na miedzianych szelągach Jana Kazimierza należy ostatecznie odrzucić.
Zdzisław Szuplewski
Zielona Góra, listopad 2023 r.