Rubel familijny
Kilka dni temu przypadkiem dotarłem do ciekawego artykułu Pana Anatola Głupieńca pt: "Siemiejnyj rubel - czyli familijna dziesięciozłotówka" zamieszczonego w Biuletynie Numizmatycznym nr 10 z 1976 roku. Autor w bardzo przystępny i ciekawy sposób pisze o historii wybicia tych monet. W 1835 roku był to prezent dla cara Mikołaja I, dziś jest to prawdziwy rarytas kolekcjonerski, wart grubo ponad 140 000 dolarów (ostatnie notowania jednej z odmian monety z zagranicznych aukcji z 2008 roku), pojawiający się na aukcjach numizmatycznych raz na kilkanaście lat.
W XVII - XIX wieku w wielu niemieckich państewkach bardzo popularne było wybijanie okolicznościowych monet o wartości półtalara bądź talara, na których umieszczano wizerunki aktualnie panujących, oraz portrety wybitnych ludzi czy ważnych wydarzeń tego okresu. Oficjalnie miało to być uhonorowanie władcy, nieoficjalnie zaś dzięki tym talarom miało podreperować państwowe budżety.
W XIX wieku rosyjski minister finansów hrabia Jegor Kankrin postanowił przenieść ten zwyczaj na grunt rosyjski. W 1834 roku Kankrin otrzymał bawarski talar z wizerunkiem króla Ludwika I. Po obejrzeniu go wpadł na pomysł aby na nadchodzące imieniny cara Mikołaja I wybić okolicznościową monetę z jego podobizną.
12 września 1835 roku zlecił wykonanie projektu i stempli do monety o nominale 1 1/2 Rubla (nominał taki wynikał z faktu iż 1,5 rubla odpowiadało polskim 10 złotym i zachodnioeuropejskiemu talarowi ). Zaproponował aby na awersie znajdował się wizerunek cara Mikołaja I, na rewersie zaś podobizna żony cara i ich dzieci. Do monety zastosowano uncjowy krążek srebra (31,1 g) o średnicy 40 mm .
Kilka dni później w Sankt Petersburgu powstały już pierwsze projekty autorstwa znanego medaliera P. Utkina . Wizerunki na monetę powstawały w oparciu o portrety cara i jego rodziny znajdujące się na najróżniejszych przedmiotach. Nie można było portretować Mikołaja I "z natury", gdyż moneta ta powstawała w ścisłej tajemnicy przed nim.
Odmiana rubla familijnego z 1836 roku z inicjałami projektanta
Z końcem 1835 roku w dniu imienim cara, hrabia Kankrin wręczył Mikołajowi I 36 monet. Wszystkich monet wybito 46, lecz 10 z nich było zupełnie nieudanych. Na awersie znajdowało się popiersie cara zwrócone w lewo, pod nim podpis medaliera P.Utkin (po rosyjsku), po bokach zaś podwójny nominał: 1 1/2 rubla (po rosyjsku) i 10 złot . 1835. Na awersie w centralnym miejscu portret carowej Aleksandry, po obwodzie wizerunki siedmiorga ich dzieci. U dołu ponownie sygnatura medaliera P. Utkin (po rosyjsku).
Car był bardzo zadowolony z otrzymanego prezentu, lecz po wnikliwym obejrzeniu monet stwierdził, że żona wyszła "za staro". Zlecił zmianę wizerunku carowej i dobicie nowych monet. W 1836 roku wykonano nowe stemple z naniesionymi uwagami cara: poprawiono wizerunek carowej, usunięto obwódki przy wizerunkach carskich dzieci oraz na rewersie zrezygnowano z sygnatury projektanta. Kankrin dostał zlecenie wybicia 100 monet, lecz udało się wykonać tylko 50 sztuk, gdyż doszło do uszkodzenia stempla. Wybita "pięćdziesiątka" została przekazana carowi.
Aby wykonać kolejne monety trzeba było wykonać nowe stemple. Powstały dwie kolejne odmiany, różniące się tym od poprzednich, że na jednej umieszczono tylko inicjały projektanta, na kolejnej zaś inicjałów w ogóle nie umieszczono (odmiana bez inicjałów uznawana jest na najrzadszą R8).
Poza dobitką w 1836 roku, tymi samymi stemplami dobijano jeszcze monety w 1837 i 1838 roku. Prawdopodobnie niewielkie ilości wybijano jeszcze przez kolejnych kilka lat.
Nie wiadomo do końca jakie ilości tych monet wybito dokładnie. Do dziś zachowało się bardzo niewiele egzemplarzy. W sprzedaży pojawiają się sporadycznie i to najczęściej na najbardziej prestiżowych aukcjach numizmatycznych. Ostatnie znane mi polskie notowanie tej monety to 2003 rok i 29. aukcja WCN - cena 158 400 zł. Te z tzw. oryginalnego bicia, czyli z lat 1835-1836 osiągają ceny rzędu 100 - 150 000 dolarów. Te z "nowego bicia" (lata 70-80 -te XIX wieku) kosztują nieco mniej, ale i tak stać na nie tylko najbardziej wytrawnych zbieraczy.
Nam pozostaje tylko podziwianie tej monety na zdjęciach lub co najwyżej na wystawach numizmatycznych. W ostateczności można się pokusić o zakup kopii tej monety, lecz większość z nich jest dość wątpliwej jakości.
Autor: Bartosz Błądek / [email protected]