Czy jest drugie dno walki o polskie „drobne?”
Wszystko zaczęło się kilkanaście miesięcy temu. Najpierw media obiegła informacja o planowanym wycofaniu z obiegu monet 1 i 2 grosze, a od kilku dni na portalach finansowych aż huczy od informacji o rzekomym wyprowadzeniu produkcji polskich monet 1, 2 i 5 groszy do innej, zagranicznej mennicy. Wiele osób zachodzi w głowę skąd tak nagłe zainteresowanie najdrobniejszymi nominałami polskich monet powszechnego obiegu? Czy chodzi tylko o ekonomię i dobro polskiego systemu pieniężnego, a może w grę wchodzą np. jakieś przepychanki i zatargi personalne itp.? Zapraszam do małej zabawy w detektywa, w której duże znaczenie może mieć wytłuszczone przeze mnie zdanie we wstępie do tego artykułu…
Odsłona I
Mamy początek 2013 roku. W mediach pojawiają się pierwsze informacje dotyczące rzekomych prac nad wycofaniem dwóch najdrobniejszych nominałów polskich monet powszechnego obiegu. Pierwsze doniesienia mówią o pracach nad tzw. „zaokrągleniem płatności” i stopniowym całkowitym wycofaniem z obiegu dwóch najdrobniejszych nominałów. Argumenty emitenta przemawiające za ich wycofaniem to przede wszystkim ekonomia i to, że koszt produkcji przewyższa wartość nominalną monet 1 i 2 grosze. Szybko jednak do debaty włączają się ekonomiści i skutecznie wyliczają, że zmiana i dostosowanie całego systemu finansowego kraju będzie wielokrotnie droższe niż „dokładanie” do produkcji monet 1 i 2 grosze.
W połowie stycznia 2013 roku NBP zorganizował konferencję prasową dot. „zaokrąglania płatności”. W ciągu trwającej ponad 50 minut konferencji przedstawił swoje plany dotyczące wycofania z obiegu monet najdrobniejszych nominałów.
W kilka dni później NBP zaczął wycofywać się z owych planów wycofania z emisji monet 1 i 2 grosze. Emitent poinformował, że zamiast wycofania postanowił zmienić stop z jakiego będą wybijane monety najdrobniejszych nominałów co obniży koszty ich produkcji. Obecnie są one wybijane z mosiądzu manganowego a po zmianie do produkcji dwóch najmniejszych nominałów ma być wykorzystywana stal pokrywana mosiądzem, która będzie tańsza.
Nie jestem specjalistą w zakresie detektywistyki, ale zaraz po obejrzeniu filmu z konferencji dot. zaokrąglenia płatności poklikałem trochę w internecie, poszukałem informacji o osobach z ramienia NBP, które w niej uczestniczyły (bo niektóre z nich wydały mi się znajome) i zdumiałem się niesamowicie. Otóż przy pewnych nazwiskach, Google wskazał mi informacje następujące: osoba XXX Mennica Polska, natomiast w kolejnych ta sama osoba XXX Narodowy Bank Polski. Nie będę specjalnie rozwijał tego wątku – bardziej dociekliwych zachęcam do podobnego przeklinania sobie internetu.
Odsłona II
Kilka dni temu w mediach pojawił się „dynamit” – portale finansowe poinformowały, że NBP rozważa przeniesienie produkcji trzech najmniejszych nominałów z polskiej mennicy do jednej z zagranicznych. Nachodzi odsłona II „podwójnego dna”, która w mojej skromnej ocenie jest bezpośrednią kontynuacją odsłony I.
Narazie w internecie jest niewiele informacji na ten temat. To co udało mi się ustalić na podstawie szczątkowych informacji to na pewno to, iż Narodowy Bank Polski rozpisał przetarg na tłoczenie monet 1, 2 i 5 groszowych. Do złożenia oferty zaprosił mennice z Polski, Anglii, Kanady i Finlandii. Mennica Polska na swojej stronie internetowej w raporcie bieżącym z dnia 19 września informuje o złożeniu oferty w ramach ww. przetargu (RAPORT BIEŻĄCY NR 27)
Szczątkowe newsy na portalach finansowych informują, że wg niektórych źródeł najlepszą ofertę złożyła mennica Royal Mint z Wielkiej Brytanii i to ona od następnego roku będzie biła polskie monety groszowe. Tu również NBP powołuje się na ekonomię i dobro „państwowego portfela”. Mennica Polska zarzuca natomiast, że Mennica Brytyjska zastosowała nieuczciwą konkurencję i zaproponowała cenę dumpingową. Nasz krajowy producent monet wystąpił w tej sprawie na drogę prawną. „Oferta konkurencji nosi wyraźne znamiona stosowania ceny dumpingowej. Tego zamówienia po prostu nie da się wykonać po zaoferowanej cenie. Nawet na miejscu nie bylibyśmy w stanie tego zrobić, a firma brytyjska musi jeszcze opłacić koszty transportu do Polski, ochrony i ubezpieczenia oraz dystrybucji na miejscu. Dlatego złożyliśmy pozew do sądu okręgowego i zawiadomienie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów — mówi Katarzyna Ziółek Dyrektor Działu Prawnego Mennicy Polskiej. (………) Co ciekawe, Mennica zwróciła się niedawno do The Royal Mint z zapytaniem ofertowym o dostawę surowca (polska firma nie ma własnych krążków do bicia monet) pod kontrakt z NBP. Brytyjczycy zażądali za krążki więcej, niż zaproponowali NBP za całość”. (Puls Biznesu, Jacek Kowalczyk „Bitwa o grosze warte miliony”).
Według informacji z wyżej przytoczonego artykułu, Royal Mint w trzyletnim kontakcie zaproponowała cenę 54 mln złotych rocznie, natomiast Mennica Polska 65 mln. Dziś NBP za roczną produkcję groszówek płaci 50 mln złotych. Jak informuje rzecznik NBP, przetarg nie jest jeszcze ostatecznie rozstrzygnięty – nasz narodowy emitent rozważa wszystkie za i przeciw, a „ekonomiczne dobro państwa” jest dla niego najważniejsze. Ale czy na pewno?
Odsłona III – Konsekwencje
W wielu artykułach autorzy informują o ewentualnych konsekwencjach ekonomicznych, które będą pokłosiem wyprowadzenia produkcji polskiej waluty poza granice naszego kraju. (Na marginesie dodamy tylko, że jest to ewenement w skali świata – dotychczas niegdzie nie zdarzyło się, aby bank centralny danego kraju zlecał bicie monet obiegowych mennicy zagranicznej, jeśli w obrębie swoich granic ma mennicę krajową).
Po pierwsze, jak informuje Tomasz Bukowski – szef Solidarności w Mennicy Polskiej, pierwszą konsekwencją tego kroku będą masowe zwolnienia w Mennicy Polskiej „– Jeżeli Mennica Polska nie wygra przetargu, z pewnością dojdzie do zwolnień. Szacuję, że w przedsiębiorstwie z pracą pożegna się ok. 100 osób, a kolejne 150 straci zatrudnienie w firmach, które z nami współpracują, zresztą one prawdopodobnie wtedy upadną”. (Tygodnik Solidarność)
Masowe zwolnienia to na pewno najważniejsza z konsekwencji, ale warto wspomnieć jeszcze o stratach jakie z tytułu wyprowadzenia tak dużego kontraktu za granicę poniesie Skarb Państwa. Jeśli kontakt pozostałby w Polsce, wówczas do budżetu państwa wrócą miliony złotych z tytułu podatku CIT, PIT i VAT oraz składek emerytalnych i jak informuje Katarzyna Ziółek w artykule w Pulsie biznesu kwota ta będzie zapewne dużo wyższa niż różnica pomiędzy ofertą mennicy z Polski i Wielkiej Brytanii. Narodowy Bank Polski mówiąc o trosce o ekonomię chyba nie wziął tego pod uwagę, że zlecając bicie monet za granicą, wysyła nie tylko kilkaset osób na bruk, ale również pozbawia polski budżet wielomilionowych wpływów z tytułu podatków i składek emerytalnych.
DROGI EMITENCIE – ZACHĘCAM PONOWNĄ ANALIZĘ I PRZELICZENIE KOSZTÓW ORAZ WSZYSTKICH ZA I PRZECIW…
Na YouTube można obejrzeć ciekawy film o produkcji monet w Mennicy Polskiej.
Autor: PIB