Relacja z wystawy „Mennictwo Wileńskie”
Niedawno w dziale News pisałem o otwarciu wystawy „Mennictwo Wileńskie” w białostockim Muzeum Historycznym. Udało mi się je odwiedzić i jestem pozytywnie zaskoczony przygotowaną ekspozycją. Dzięki współpracy z miejscowymi kolekcjonerami i Podlaskim Gabinetem Numizmatycznym, panu Piotrowi Niziołkowi udało się przedstawić możliwie najpełniejszy zarys produkcji menniczej na książęcej Litwie.
Podróż w monetarną przeszłość zaczynamy od tzw. denarów skórkowych – plomb, którymi spinano odpowiednią ilość skór zwierząt. Była to pierwsza „waluta” tych terenów. Jako ciekawostkę niezwiązaną z ekspozycją, można przytoczyć, że aktualna waluta Chorwacji – Kuna – wywodzi się właśnie od pierwszego płacidła Słowian, jakim były futra zwierzęce. Wracając jednak do wystawy... Zanim mincerze przybyli do Wilna, na ziemiach litewskich można było spotkać dirhemy arabskie lub inne monety państw europejskich.
Pierwszymi monetami litewskimi są denary Witolda Kiejstutowicza, bite w Wilnie w latach 1413-1430 (fot. WCN)
W kolejnych gablotach zaprezentowano owoce pracy mincerzy pracujących dla kolejnych władców Litwy. Możemy przez to prześledzić ewolucję wizerunków denarów, szelągów lub groszy jak również zobaczyć kiedy zaszła potrzeba wprowadzenia do obiegu nowego nominału monet.
Opisane zostały same monety. Przy każdej gablocie wyjaśniono skróty pojawiające się na monecie, opisano herby podskarbich i znaki mennicze. Przez to nawet osoby, które nie miały styczności z numizmatyką Rzeczypospolitej Obojga Narodów mogły dowiedzieć się wielu informacji na temat oglądanych eksponatów.
Zagłębiając się w tajemnice monet Jagiellonów, Wazów i innych królów elekcyjnych zbliżamy się do prawdziwej uczty dla oczu. Możemy wykorzystać zdobytą właśnie wiedzę i spróbować samemu zidentyfikować poszczególne elementy znalezionych w okolicy skarbów. Największą radością jest odnalezienie w stosie monet tej, którą mamy we własnej kolekcji lub tą, o której słyszeliśmy. A z tych „medialnych” monet można wymienić choćby ten jedyny polski krążek z wizerunkiem Chrystusa, bity podczas oblężenia Gdańska.
Jedyną wadą wystawy jest niejasna tablica prezentująca spadek wartości poszczególnych nominałów. Osoba, która nie ma specjalistycznej wiedzy może się łatwo pogubić w słupkach liczb i procentów nie znając definicji pewnych numizmatycznych pojęć.
Sądzę jednak, że ekspozycja „Mennica Wileńska” jest dobrym przykładem jak pokazać szerszej publiczności piękno numizmatyki i zainteresować tym tematem. Dzięki pracy p. Piotra Niziołka udało się zaprezentować bardzo szeroki temat, jakim jest bez wątpienia produkcja mennicza w Wilnie, w przystępnej formie. Połączono zbiory muzealne wraz z prywatnymi aby pokazać temat w jak najszerszym świetle egzemplarzy. Bardzo dobrym pomysłem było uzupełnienie wystawy o zdjęcia najdroższych i najrzadszych monet, dzięki którym spojrzenie na numizmaty związane z Wilnem jest pełne. Prezentowane ryciny pracy średniowiecznych mincerzy wraz z powiększonymi rysunki najciekawszy egzemplarzy i mapy Wilna sprzed lat dopełniają pozytywnie klimat tego miejsca. Dzięki temu, wszyscy mogli jeszcze raz poznać blask złota, srebra i miedzi wychodzących spod stempli wileńskich mincerzy.
Autor: Michał Gazda
Podróż w monetarną przeszłość zaczynamy od tzw. denarów skórkowych – plomb, którymi spinano odpowiednią ilość skór zwierząt. Była to pierwsza „waluta” tych terenów. Jako ciekawostkę niezwiązaną z ekspozycją, można przytoczyć, że aktualna waluta Chorwacji – Kuna – wywodzi się właśnie od pierwszego płacidła Słowian, jakim były futra zwierzęce. Wracając jednak do wystawy... Zanim mincerze przybyli do Wilna, na ziemiach litewskich można było spotkać dirhemy arabskie lub inne monety państw europejskich.
Pierwszymi monetami litewskimi są denary Witolda Kiejstutowicza, bite w Wilnie w latach 1413-1430 (fot. WCN)
W kolejnych gablotach zaprezentowano owoce pracy mincerzy pracujących dla kolejnych władców Litwy. Możemy przez to prześledzić ewolucję wizerunków denarów, szelągów lub groszy jak również zobaczyć kiedy zaszła potrzeba wprowadzenia do obiegu nowego nominału monet.
Opisane zostały same monety. Przy każdej gablocie wyjaśniono skróty pojawiające się na monecie, opisano herby podskarbich i znaki mennicze. Przez to nawet osoby, które nie miały styczności z numizmatyką Rzeczypospolitej Obojga Narodów mogły dowiedzieć się wielu informacji na temat oglądanych eksponatów.
Zagłębiając się w tajemnice monet Jagiellonów, Wazów i innych królów elekcyjnych zbliżamy się do prawdziwej uczty dla oczu. Możemy wykorzystać zdobytą właśnie wiedzę i spróbować samemu zidentyfikować poszczególne elementy znalezionych w okolicy skarbów. Największą radością jest odnalezienie w stosie monet tej, którą mamy we własnej kolekcji lub tą, o której słyszeliśmy. A z tych „medialnych” monet można wymienić choćby ten jedyny polski krążek z wizerunkiem Chrystusa, bity podczas oblężenia Gdańska.
Jedyną wadą wystawy jest niejasna tablica prezentująca spadek wartości poszczególnych nominałów. Osoba, która nie ma specjalistycznej wiedzy może się łatwo pogubić w słupkach liczb i procentów nie znając definicji pewnych numizmatycznych pojęć.
Sądzę jednak, że ekspozycja „Mennica Wileńska” jest dobrym przykładem jak pokazać szerszej publiczności piękno numizmatyki i zainteresować tym tematem. Dzięki pracy p. Piotra Niziołka udało się zaprezentować bardzo szeroki temat, jakim jest bez wątpienia produkcja mennicza w Wilnie, w przystępnej formie. Połączono zbiory muzealne wraz z prywatnymi aby pokazać temat w jak najszerszym świetle egzemplarzy. Bardzo dobrym pomysłem było uzupełnienie wystawy o zdjęcia najdroższych i najrzadszych monet, dzięki którym spojrzenie na numizmaty związane z Wilnem jest pełne. Prezentowane ryciny pracy średniowiecznych mincerzy wraz z powiększonymi rysunki najciekawszy egzemplarzy i mapy Wilna sprzed lat dopełniają pozytywnie klimat tego miejsca. Dzięki temu, wszyscy mogli jeszcze raz poznać blask złota, srebra i miedzi wychodzących spod stempli wileńskich mincerzy.
Autor: Michał Gazda