Złoto lokacyjne
W ostatnim czasie dało się odczuć mocne zawirowania na rynku kruszców, walut i aukcji – czyli tam, gdzie inwestujemy swoje pieniądze. Nie będę się tu rozpisywał na temat każdego z nich, bowiem temat jest tak obszerny, że streścić go nie sposób. Zamiast tego chciałem zająć się najbliższym numizmatykom temacie inwestycji: w kruszce, a dokładniej w złoto.
Złoto od wieków stanowi stabilny wyznacznik wartości w przeciwieństwie do srebra, którego wartość w relacji do złota znacznie spadła. W dawnych czasach złoto było utożsamiane ze Słońcem, srebro z Księżycem, zaś miedź z Wenus♀, która również symbolizuje kobietę (może dlatego że jako jedyna planeta układu słonecznego obraca się w przeciwną stronę niż pozostałe?????). Tak też układały się mniej więcej proporcje wartości tych metali, oparte na obserwacjach astronomicznych. Wyznacznikiem było złoto – 1 obrót Ziemi wokół Słońca wynosi 1 rok. W roku mamy 12 cykli księżyca (12 miesięcy). Ceny dyktował rynek, gdzie częstotliwość występowania srebra była mniej więcej 12-krotnie wyższa niż złota, stąd w Cesarstwie Rzymskim parytet złota do srebra ustalony był na poziomie 1:12. Proporcje te zaczęły się z czasem zmieniać, zwłaszcza po odkryciu znacznych złóż srebra w miejscowości Kutna Hora w Czechach za Wacława II. Z tego też powodu powstała gruba srebrna moneta wypierająca cieniuteńkie denary brakteatowe – grosz srebrny praski (łac. grossus = gruby) – taki odpowiednik dolara w średniowieczu. W XVI w. proporcja wynosiła już 1:20. obecnie zaś nawet 1:68. Jeszcze ciekawiej kształtuje się wartość trzeciego z metali: miedzi. Dość powiedzieć, że srebro miało się do złota jak miedź do srebra – innymi słowy srebro było ok. 12 razy tańsze od złota i tyleż samo droższe od miedzi. To tak w skrócie, ale wróćmy do inwestycji w złoto.
Alchemicy wiązali nazwy metali z nazwami ciał niebieskich i oznaczali je ich symbolami.
Również związki chemiczne miały swoje obrazki, których stosowanie z biegiem lat stawało się
coraz bardziej uciążliwe ze względu na nowe pierwiastki i związki jakie odkrywano.
Zaczęto zastępować je symbolami literowymi.
Inwestowanie w złoto najbardziej kojarzy się z gromadzeniem czystego kruszcu w postaci sztabek. Taką rolę odgrywają również monety lokacyjne, które są bite w czystym złocie. Od sztabek różnią się kształtem i wybitą wartością w walucie. Inwestować można również w złote monety – dawne obiegowa i współczesne kolekcjonerskie. Tutaj jednak złoto jest utwardzane, najczęściej w proporcji 9:1, czyli moneta taka zawiera 90% złota. Ale gdzie jeszcze tkwią różnice? W wycenie: o ile sztabki mają wartość kruszcu w nich zawartego, to do monet należy doliczyć wartość kolekcjonerską. Tu na cenę będą miały wpływ jeszcze dwa czynniki: stan zachowania i rzadkość występowania. Jeszcze na początku XX w. bito złote monety obiegowe w dużych nakładach, stąd ich wartość nieznacznie tylko przekracza wartość kruszcu. Jednak przy rzadszych egzemplarzach wyraźnie widać różnicę w cenie. Przykładowo 5 rubli z 1899 r. wybitych w łącznym nakładzie ponad 20 mln szt. – cena ok. 950 zł, a 5 rubli z 1910 r. wybitych w ilości ok. 200 tys. szt. – cena ok. 2200 zł.
Nakład odzwierciedla również cenę monet lokacyjnych (bulionowych): orzeł bielik 50 zł 1/10 uncji złota rok 2013, nakład 1000 szt. – cena ok. 900 zł. Ta sama moneta z roku 2018 wybita w nakładzie o połowę niższym kosztuje już 2-krotnie więcej, chociaż zawiera tyle samo złota.
Mając powyższe na uwadze zadane pytanie: czy bardziej opłaca się inwestować w złote monety czy sztabki? – dla numizmatyka jest pytaniem retorycznym…
Autor: Jacek W. Kamiński